Było źle, a będzie jeszcze gorzej. Już i tak wiele rodzin obywa się bez prądu. Przekroczenie terminu płatności rachunku o miesiąc powoduje odcięcie dopływu energii. Coraz więcej ludzi ma problemy z regulowaniem należności
- Liczba odłączeń utrzymuje się na stałym poziomie od dłuższego czasu. Zwykle dłużnik natychmiast wpłaca pieniądze i dopływ jest wznawiany - informuje Ryszard Korzeniewski, z-ca dyrektora Zakładu Energetycznego w Białej Podlaskiej. Od lipca na skutek 8,5-procentowej podwyżki liczba dłużników prawdopodobnie zwiększy się. Tendencja wzrostowa już jest zauważalna. Odcięcie dopływu prądu jest ostatecznością.
Następuje, jeżeli nie skutkują ponaglenia. Z punktu widzenia dostawcy radykalny wariant jest jednak najskuteczniejszy. Ludzie, których to spotyka, doznają swoistego wstrząsu. Większość nie ubiegała się o odroczenie terminu płatności czy rozłożenie długu na raty. Ci, którzy z takich rozwiązań korzystali, też nie zawsze uniknęli najgorszego, ale przynajmniej zyskiwali na czasie, aby zdobyć pieniądze.
- Z naszych obserwacji wynika, że dość często nie płacą ci, których na to stać. Zwlekają, bo odsetki nie są duże, a potem stają przed faktem dokonanym. Najbiedniejsi starają się wnosić opłaty w terminie - twierdzi R. Korzeniewski.
Negocjacje między zakładem a klientami kończą się ustaleniem terminu zapłaty, który nie przekracza zwykle 30 dni. W szczególnych sytuacjach przekłada się go na kolejny miesiąc. Trzeba się stawić w siedzibie firmy lub w posterunkach energetycznych, których jest w terenie 7, i złożyć podanie. Rozpatruje się je od ręki. Nie należy tego odkładać. Po dwóch tygodniach od upływu terminu zapłaty zakład energetyczny wszczyna procedurę egzekucyjną i do drzwi zapukać mogą energetycy z przykrą wiadomością.