Lubelski kurator oświaty nie wyraził zgody na likwidację publicznych szkół podstawowych w Maniach, Halasach i Tuliłowie (gmina Międzyrzec Podlaski). Wójt rozważa, czy odwołać się do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Zadowolenia z decyzji kuratora nie ukrywa Jerzy Panasiuk, radny powiatowy z międzyrzeckiej gminy. Od dawna protestuje przeciwko działaniom wójta. Nosi się też z zamiarem przygotowania referendum w sprawie odwołania go ze stanowiska.
- Dostrzegamy wiele nieprawidłowości. W Tuliłowie zamiast hali gimnastycznej powstała sala biesiadna, za której ogrzewanie płaci szkoła. Tego obiektu nie odebrało ani kuratorium, ani sanepid - mówi Jerzy Panasiuk.
Po proteście podpisanym przez około tysiąca rodziców, kuratorium wnikliwie przeanalizowało sytuację w tych podstawówkach. Uwzględniło też liczbę uczniów, stan budynków i opinię mieszkańców tych miejscowości.
- Poza tym, nie powstało jeszcze stowarzyszenie, które miało prowadzić szkoły społeczne - mówi Henryk Bogdan Wagner, wicekurator oświaty w Lublinie. I dodaje, że wójt wie o możliwości odwołania od decyzji kuratora do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Wójt był zaskoczony decyzją kuratora. - Nagle zmienili zdanie o 180 stopni. A u nas powstało nawet Stowarzyszenie Rozwoju Gminy Międzyrzec Podlaski do prowadzenia tych placówek - ubolewa wójt Roman Michaluk. Podkreśla, że teraz zabraknie w gminie prawie 1 mln zł na oświatę, w tym 200 tys. zł na trzy szkoły.
- Zlikwidujemy języki angielski i francuski w szkołach - ostrzega wójt. Zapowiada, że na następnej sesji Rada Gminy przyjmie stanowisko, czy będzie się odwoływać do MEN od decyzji kuratora.