Rada nie przegłosowała wówczas uchwały sankcjonującej zmiany. Protest dotyczy planowanej już od dawna likwidacji dwóch filii i jednej trzyklasowej szkoły. - To się nam nie mieści w głowie, aby dzieci z zerówki wychodziły z domu przed ósmą, a wracały o siedemnastej. Czym oni myślą je porozwozić. W ogóle te rozwiązania są nie do przyjęcia. Będziemy interweniować, gdzie się da - zapowiada Andrzej Wawryszczuk, koordynator komitetów obrony szkół w Stępkowie, Chmielowie i Plebaniej Woli. Sprzeciw rodziców budzi brak informacji ze strony władz samorządowych. Jak mówią, gospodarz gminy w tajemnicy dogaduje się z Kuratorium, a potem obwieszcza radnym o niodwołalnej decyzji władz oświatowych. Tak było przed rokiem, ale końcowa uchwała i tak upadła. - Teraz też wójt, aby przekonać członków rady do podjęcia uchwały rozpoczynającej procedurę likwidacyjną, oświadczył im, że wszystko już postanowione i nic nie da się zrobić. Powiedzieli nam o tym nauczyciele ze szkoły w Dębowej Kłodzie - donoszą zainteresowani. Podkreślają, że chcieliby wyrazić własne zdanie, ale nikt nie daje im takiej szansy.
- Owszem, przesądzono już, ale o samym zamiarze likwidacji. W najbliższym czasie odbędą się we wsiach zebrania, potem zwrócimy się do Kuratorium. To nastąpi pod koniec lutego. Ostatecznie o wszystkim zadecyduje rada. Zaznaczam, tylko radni są władni coś postanowić - ripostuje wójt Henryk Czech. Uzasadnia, że dla tak małej liczby dzieci w gminie wystarczą pełne szkoły podstawowe w Uhninie, Kodeńcu i Dębowej Kłodzie. Dwa autokary zabezpieczą wszystkim dojazd. W przypadku likwidacji trzech placówek sześciu obsługujących je pedagogów otrzyma wypowiedzenia. Niektórzy przejdą na emeryturę.