Rozpoczął się pierwszy etap gigantycznej operacji przemieszczenia celników z polskich granic południowych i zachodnich na wschód. Najpierw propozycję przejścia do urzędów obsługiwanych przez Izbę Celną w Białej Podlaskiej otrzymało 129 celników z izb w Cieszynie i Katowicach. Tylko 33 osoby mają na to ochotę.
Barbara Korwin, rzecznik prasowy bialskiej IC, powiedziała nam, że największym zainteresowaniem przenoszonych cieszył się Urząd Celny w Zamościu, gdzie trafiło 13 osób. 8 wybrało Chełm, a 4 zgłosiły się do urzędu w Koroszczynie.
– Wczoraj, po rozmowach z naczelnikami urzędów celnych, przybyli z południa funkcjonariusze spotkali się z prezesami spółdzielni mieszkaniowych w Chełmie i Zamościu, aby przymierzyć się do wykupienia mieszkań w nowym miejscu pracy. Muszą uczynić to we własnym zakresie. Nie przewidujemy dopłat z budżetu. Na razie naczelnicy próbują znaleźć im niedrogie lokum tymczasowe. Dziś już przeniesieni celnicy przystępują u nas do pracy – mówi Barbara Korwin.
W Koroszczynie spotkaliśmy załatwiającego formalności Szymona Zjawińskiego, który przeniósł się tam z Częstochowy. Przyznał, że nie miał wyboru.
– Mam 30 lat. Chciałbym nadal pracować w służbie celnej. Zostałem przydzielony do Urzędu Celnego w Koroszczynie, na oddział kolejowy. Na razie poznaję strukturę urzędu. Liczę na to, że w powiecie bialskim znajdzie też pracę moją żona, która ukończyła bankowość i informatykę. Jest księgową, lecz została niedawno zwolniona ze swojej firmy – podkreśla Szymon Zjawiński.
Niektórzy z przenoszonych celników są rozżaleni, że musieli błyskawicznie podjąć taką decyzję. Mają jednak świadomość, że ich koledzy, którzy odmówili przeniesienia, stracą całkiem zatrudnienie.
Wcześniej Robert Kwaśniak, szef Służby Celnej, powiedział nam, że do maja 2004 roku ok. 640–650 osób ma trafić do bialskiej Izby Celnej. Kiedy część celników nie zechce się przenieść nad Bug z południowej lub zachodniej granicy, wówczas wolne etaty zostaną przeniesione na wschód i dyrektor bialskiej izby będzie mógł zatrudnić miejscowych.