Kiedy trzy lata temu przenoszono schronisko dla zwierząt z Sielczyka, na jego lokatorów czekał w Białej Podlaskiej nowy obiekt z sześćdziesięcioma miejscami. Obecnie trzymanych jest tam około 250 psów, dla których pracownicy zbijają budy ze starych desek.
Janina Wiesława Chrzaniuk ze Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Azyl”, prowadzącego schronisko twierdzi, że niejednokrotnie pracownicy z własnych kieszeni pokrywają koszt niezbędnych zakupów. - Biorąc pod uwagę fakt, że często z opóźnieniem otrzymują wypłatę, śmiem twierdzić, że ta praca, to czysty wolontariat - mówi Janina Chrzaniuk.
Za niewielkie pieniądze sześciu pracowników robi tam wszystko. Nie ma podziału zakresu obowiązków. Każdy robi to, co w danej chwili trzeba zrobić. Ich zajęcia rzadko ograniczają się tylko do pielęgnacji psów. Mąż pani Janiny cały sierpień jej tu pomagał. - Już prawie miesiąc zbijam budy ze starych desek. Taka sytuacja nie na prawa mieć miejsca, wszystkie psy powinny być w kojcach, nie na łańcuchach. Ale czego można oczekiwać od obiektu, który technicznie nie spełnia wymogów - podkreśla.
Stowarzyszenie ma w planie budowę nowych kojców. Trudno jednak powiedzieć z czego to sfinansuje. - Schronisko utrzymuje się z funduszy miasta, darowizn żywieniowych, dotacji finansowych firm i puszek. Prawda jest jednak taka, że od jakiegoś czasu dochód z tego ostatniego źródła zmniejszył się dwukrotnie - wyjaśnia Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta.
Schronisko nie ma możliwości samofinansowania, gdyż pieniądze, jakie otrzymuje ze sprzedaży lub przyjmowania psów, idą do kasy miejskiej. Być może pewne profity przynosiłoby hotelowanie zwierząt, na to jednak nie ma miejsca.
- Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy placówka, o której mowa spełnia wymagania. W okresie jesienno-zimowym na pewno nie, gdyż wówczas zwierzęta zdane są na warunki atmosferyczne. Nie sądzę także, aby etyczne było zabieranie schronisku pieniędzy, które samo zarobiło - mówi Robert Mularuk, inspektor wojewódzki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Trudno mu jednak dokładnie omówić sytuację bialskiego schroniska, gdyż jak przyznaje, urząd miasta odmówił TOnZ prawa nadzoru tego obiektu.
Zdaniem pani Janiny, przeprowadzone tam ostatnio dwie kontrole NIK nie wykazały żadnych nieprawidłowości. - Może nie wszystko wygląda tak jak powinno, ale każdy z nas wkłada wiele serca w wykonywaną przez siebie pracę, bo te psy mają tylko nas - podsumowuje J. Chrzaniuk. •