Nietrudno zostać klientem banku. Trudniej zerwać z nim kontakt. Przekonała się o tym pani Halina Osypiuk z Białej Podlaskiej.
- Chociaż odstąpiłam od umowy pożyczki, to jednak przez wiele tygodni Sygma Bank Polska żądał ode mnie płacenia rat. Nie dawał mi spokoju. Nękał wezwaniami do zapłaty - opowiada bialczanka. - Kilka dni temu wieczorem otrzymałam nawet telefon ponaglający do spłacenia rat od 1500 zł niby wziętego kredytu i 700 zł kosztów. Ileż ja straciłam nerwów!
Pod koniec minionego roku Halina Osypisk poszukiwała pożyczki. W bialskim Centrum Kredytowym złożyła wniosek o pożyczkę w Sygma Banku Polska. Skusiła ją oferta niskich rat. Później jednak zorientowała się, że w innym banku dostanie korzystniejsze warunki. 2 stycznia br. wysłała więc do Sygma Banku list polecony z prośbą o anulowanie umowy kredytowej. Niebawem w bialskim Centrum Kredytowym dowiedziała się, że prośba zostanie pozytywnie załatwiona.
Jednak w lutym zaczęły płynąć do niej upomnienia, aby zaczęła spłacać pożyczkę. Interweniowała w banku i znów obiecano jej, że wszystko będzie dobrze. Ale w marcu Sygma Bank Polska ponownie wezwał ją do spłaty należności. Groził odsetkami karnymi. - Poczułam się osaczona - poskarżyła się nam bialczanka.
Wysłaliśmy pocztą elektroniczną list do Sygma Bank Polska z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Przez cztery dni nie było odpowiedzi. Początkowo Magdalena Wiśniewska, asystentka dyrektora generalnego tego banku, obiecywała nam, że skontaktują się z nami kompetentni pracownicy i wyjaśnią sprawę. Nie skontaktowali się.
Ponownie interweniowaliśmy u asystentki. - Nasi pracownicy wyjaśnili już sprawę bezpośrednio z klientką. Jako bank nie jesteśmy upoważnieni do udzielania informacji osobom trzecim na temat umów klientów, jak i na temat rozstrzyganych sporów - odparła Magdalena Wiśniewska.
Skontaktowaliśmy się z Haliną Osypisk. Potwierdziła, że po naszych interwencjach uwolniła się od banku, który nękał ją wezwaniami do spłaty kredytu, którego nie wzięła.