Z poczekalni na dworcu autobusowym w Białej Podlaskiej pasażerowie mogą korzystać tylko do godz. 18.30. Ci, których autobusy odjeżdżają później, muszą marznąć na dworze.
– Przecież około godz. 19.30 odjeżdża autobus do Włodawy. Dlaczego wtedy wypędza się ludzi z poczekalni? – pyta pani Paulina z Włodawy.
Choć ostatnie autobusy z bialskiego dworca odjeżdżają o godz. 20.40 (do Kodnia), to po godz. 18.30 wszystkie pomieszczenia na dworcu zamykane są na trzy spusty. Nawet kierowcy nie mogą korzystać z dyżurki.
Romuald Kulawiec, radny powiatu bialskiego, o sprawie dowiedział się od nas. I nie kryje zdumienia.
– Zwierzęta są lepiej traktowane niż ludzie. Przecież młodzież szkolna niekiedy wraca ze szkoły później niż o 18. I gdzie ma się podziać, skoro poczekalnia zamknięta? – pyta Kulawiec. Radny obiecuje też interwencję w tej sprawie w Wydziale Komunikacji Starostwa Powiatowego.
Decyzjom o tak wczesnym zamykaniu poczekalni dziwi się też bialski ekonomista. Według niego, niewielkie oszczędności PKS nie są warte popsucia wizerunku firmy wśród pasażerów. – PKS więcej straci, niż zyska – ocenia pan Tadeusz.
– Transport publiczny ma problemy w całym kraju. Na wszystkie sposoby szuka się oszczędności. Mamy status przewoźnika publicznego, ale uczestniczymy w gospodarce rynkowej – tłumaczy Włodzimierz Dawidziuk, dyrektor zarządu bialskiej spółki PKS.
- Otwartej poczekalni i dworca ktoś musi pilnować. Nie stać na dodatkowe etaty – dodaje.
W Białej Podlaskiej jeszcze nie najgorzej
Najpierw w weekendy i wieczorami swoją poczekalnię w Parczewie zamknął PKS Radzyń Podlaski. Później zlikwidowany został radzyński dworzec autobusowy, a pasażerowie trafili pod wiaty niedaleko stawów w Radzyniu Podlaskim. Niedawno PKS Międzyrzec Podlaski ogłosił, że też zamknie poczekalnię, a podróżnym muszą wystarczyć wiaty.