Dalsze utrzymywanie placówki w obecnym kształcie nie ma sensu - twierdzą władze gminy. Chcą, by z sześciu klas zostały tylko trzy oraz zerówka.
- Już raz, kilka lat temu, uratowaliśmy naszą szkołę przed likwidacją. Ale teraz już nic nie da się zrobić i nasze dzieci będą musiały dojeżdżać do innej szkoły - załamuje ręce Iwona Doroszuk, wiceprzewodnicząca rady rodziców oraz matka dwojga uczniów z klas trzeciej i szóstej SP w Międzylesiu. - U nas jest za mało uczniów. Mimo że uczą się tutaj dzieci z siedmiu okolicznych wsi.
Urszula Rzątkowska, dyrektor SP w Międzylesiu przyznaje, że szkoła ma tylko 33 uczniów. - A w niektórych klasach jest po troje dzieci. Dlatego lekcje są łączone. Tylko szósta klasa ma oddzielne zajęcia - mówi dyrektor Rzątkowska.
- Nie możemy dalej utrzymywać pełnej szkoły z klasami łączonymi. Koszt kształcenia jednego ucznia jest tam zbyt duży - twierdzi sekretarz gminy Tuczna Henryka Maziarz. I przyznaje, że w piątek Rada Gminy ma podjąć decyzję o zamiarze likwidacji Szkoły Podstawowej w Międzylesiu. - W poniedziałek komisje samorządowe pozytywnie zaopiniowały projekt uchwały w tej sprawie - dodaje pani sekretarz.
Po likwidacji podstawówki dzieci z Międzylesia trafiłyby do Zespołu Szkół w oddalonej o kilka kilometrów Tucznej. - Ale nie wszystkie - mówi Maziarz. - Planujemy, aby w Międzylesiu powstała filia tuczniańskiego Zespołu Szkół z klasami 1-3 i zerówką. Tam znajdzie także pracę część nauczycieli z likwidowanej placówki.
Teresa Sidoruk, prezes bialskiego Oddziału Powiatowego Związku Nauczycielstwa Polskiego nie ukrywa, że likwidacja SP w Międzylesiu przyniesie problemy nie tylko z zatrudnieniem nauczycieli. - Radni powinni uwzględnić także i to, że przy likwidacji szkoły konieczne są dziewięciomiesięczne odprawy dla nauczycieli odchodzących na emeryturę i półroczne dla innych - podkreśla Sidoruk.