Radni powiatu bialskiego zarzucają drogówce robienie "łapanek”. W imieniu rodziców ukaranych uczniów zaapelowali do policji o zmianę stylu pracy.
- To była łapanka! - mówi z przekonaniem radny Marek Uściski. - Chodniki w Łomazach były zasypane śniegiem. Uczniowie wracający po południu ze szkoły musieli iść po odśnieżonej jezdni.
Na potwierdzenie swoich słów radny przytacza skargę jednej z mieszkanek. Syn pani M. szedł ulicą Kozłowską, gdy nadjechali policjanci. Nie pomagało tłumaczenie chłopca, że na chodnikach są zaspy. Musiał wejść w głęboki śnieg. A i tak został ukarany. Najpierw policjanci żądali 100 zł mandatu, ale w końcu obniżyli stawkę o połowę. - Mam prośbę, aby policja nie zachowywała się jak milicja - nie kryje oburzenia Uściski. Na poniedziałkowej sesji Rady Powiatu wystąpił z interpelacją wskazując, że podobnych przypadków karania uczniów było więcej. Zaapelował do zastępcy komendanta o to, aby pouczać młodzież, a nie od razu karać mandatami.
Mł. insp. Zbigniew Soćko, zastępca komendanta policji, obiecał, że sprawę wyjaśni. - Muszę poznać bliższe szczegóły. Ale uważam, że w Łomazach patrol zachował się prawidłowo. Osoba, która popełniła wykroczenie, otrzymała mandat. Ostatnio było sporo wypadków z udziałem pieszych. Przechodnie nie mogą narażać siebie na niebezpieczeństwo. Muszą przestrzegać przepisów. Z naszej strony nie ma tu żadnej złośliwości - stwierdził.
Ale radny Marcin Duszek ma inne zdanie na ten temat. Na poniedziałkowej sesji zrelacjonował swój przypadek na dowód, że policja zachowuje się nadgorliwe. Twierdził, iż w niedzielę patrol drogówki zatrzymał go 300 metrów od skrzyżowania na bialskiej ul. Sidorskiej. - Policjant nie przedstawił się. Polecił, abym szedł do radiowozu. Powiedział, że jechałem przez skrzyżowanie na czerwonych światłach. Odparłem, że to nieprawda. Zapowiedział, że jeśli nie przyjmę mandatu 400 zł, skieruje wniosek do sądu. Jadący ze mną inny radny dopytywał się, co się stało. Wtedy policjanci odstąpili od zamiaru wlepienia mi mandatu. Tłumaczyli się, że mają statystyki i normy. Była sugestia, że muszą karać "na siłę” - opowiadał.