- Od dwóch lat żyjemy nadzieją na budowę lotniska i strefy gospodarczej. Zgoda ministra środowiska tę nadzieję mocno rozbudziła. Staramy się dotrzymać kroku inwestorowi. Już uzgodniliśmy projekt planu z branżystami. Do 15 kwietnia plan jest wyłożony do osądu społecznego. Każdy ma prawo zajrzeć do naszego urzędu i zapytać o szczegóły. Dwa tygodnie będziemy przyjmować ewentualne protesty i odwołania. Spodziewamy się, że na majowej sesji plan zostanie przyjęty. Na szczęście prezes Vahap Toy uparcie twierdzi, iż nie ma innej możliwości niż zrealizować tę inwestycję. Ufam, że jeśli inwestor przystąpi do prac, nastąpi zmiana negatywnej decyzji ministra, co do gminy. Dodatkowo pobudza naszą nadzieję mianowanie dowódcą wojsk lotniczych generała Ryszarda Olszewskiego, bardzo życzliwego nam podlasianina.
•W niektórych gazetach są ataki na inwestycję...
- Nie wiem skąd są inspirowane te ataki. Nadszedł jednak czas wykładania kart, dłużej już nie można przeciągać. Granie na ludzkich nastrojach nikomu nie służy. Jeśli jest choć cień nadziei, a ryzyka nie widać dużego, to potomni nam nie wybaczą, że czegoś nie zrobiliśmy. Dziwię się więc politykom. Muszą wreszcie mieć odwagę podjąć decyzję.
•Miasto jest słynne. Czy można liczyć na innych inwestorów?
- Lepszy lobbing trudno wyobrazić. Poparcie wyrazili nam prezydent RP, premier, ministrowie ważnych resortów i parlamentarzyści. Dużo firm śle zapytania, na sferę inwestycyjną na razie się to nie przenosi.
•Czego oczekuje pan w okresie świątecznym?
- To są święta nadziei. Po to zmartwychwstał Chrystus - symbol odradzającego się życia, nadziei na coś lepszego. Choć miasto przeżywa trudności, wiele firm jest na krawędzi bankructwa, tysiące ludzi bez pracy, to jednak mamy powody do optymizmu. Łatwiej jest żyć, gdy ma się nadzieję na rozwój, poprawę bytu i lepsze czasy. Życzę nie tylko bialczanom, ale też mieszkańcom regionu, aby to się spełniło.