Sześcioletni Konrad mieszka w małej miejscowości - Żabikowie, nieopodal Radzynia Podlaskiego.
- Nie wiedzieliśmy, że syn urodzi się chory - opowiada Ewa Świder, mama chłopca - po porodzie wyglądał jak litera "C”, miał straszne przykurcze, do tego doszły problemy z nerkami, podejrzenie wodogłowia. Lekarze powiedzieli mi wtedy, że jak przetrwa pierwszą dobę, to będzie żył.
Od tego czasu rodzice chłopca: Ewa i Tomasz walczą, żeby postawić go na nogi. Konrad ma za sobą długie pobyty w szpitalach, trzy poważne operacje, które częściowo pomogły zlikwidować przykurcze. Po ostatniej chłopiec rok spędził w gipsie.
- To praktycznie zahamowało rehabilitację. Wszystko musiałam zaczynać od początku. Trzeba było na nowo rozćwiczyć Konrada - mówi mama chłopca.
Rodzice zdają sobie sprawę, że ich dziecko nigdy nie będzie zupełnie zdrowe.
Od września chłopiec uczy się w zerówce. Jest inteligentny, świetnie sobie radzi. - Zawieźliśmy mu do klasy specjalny stolik. Konrad lubi szkołę. Ma świetnych kolegów. Dzieci bardzo mu pomagają. Syn nie może pisać rączkami ze względu na przykurcze. Długopis czy kredki trzyma w ustach. Niektórzy nie wierzą, że można tak ładnie pisać czy rysować buzią - Ewa Świder pokazuje zeszyty pełne starannie napisanych, równych literek.
Rodzice chłopca bardzo chcieliby pojechać z synem na specjalistyczny turnus rehabilitacyjny,
4-letnią Karoliną i roczną Wiktorią.