Mieszkańcy Białej Podlaskiej bronią jak niepodległości każdego drzewa przeznaczonego do wycięcia.
- Dowiedziałem się, że przy ul. Warszawskiej mają być wycinane piękne lipy. Jeśli się tak stanie, uznam to za barbarzyństwo. Niepokoją mnie też przygotowania do cięcia topoli przy al. Tysiąclecia. Taki pogrom drzewostanu prowadzi do oszpecenia krajobrazu. Ścinanie drzewa trwa minutę, a nowe rośnie dziesiątki lat - zaalarmował nas pan Stanisław, mieszkający w pobliżu ul. Warszawskiej.
Roman Siekierka z Urzędu Miasta nie zgadza się z tymi zarzutami. Przyznaje, że urzędnicy obserwują kilka lip przy ul. Warszawskiej. Ale dlatego że te drzewa usychają. - W poprzednim roku usunęliśmy tam trzy uschnięte lipy. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, co do kolejnych, bo być może odbiją.
Urzędnik informuje też, że nie ma także jeszcze rozstrzygnięć w sprawie topoli przy al. Tysiąclecia. - Będzie tam przebudowywana droga. Zrobimy przegląd drzewostanu i korzystając z zamknięcia trasy, usuniemy uschnięte drzewa.
Bywa że miasto usuwa także nie uschnięte jeszcze topole, ale wtedy, gdy niszczą kanalizację i chodniki. Siekierka podkreśla, że co roku miasto sadzi o wiele więcej drzew, niż wycina. W 2003 roku usunięto 61, a zasadzono 522. W ubiegłym ścięto 134, a posadzono 232.
Łucja Szawarniak z Ratusza dodaje, że co roku w mieście przybywa 250-300 krzewów i ok. 4 tys. metrów kwadratowych trawników. - Staramy się sadzić szlachetne gatunki drzew. M.in. głóg, jarząb szwedzki, grab czy jabłoń rajską.