Wracali z Białegostoku służbowym oplem. Do celu nie dojechali. Trójka pracowników radzyńskiego Banku Spółdzielczego zginęła w wypadku, do którego doszło na obwodnicy Międzyrzeca Podlaskiego.
Według ustaleń policji kierowane przez 38-letniego Józefa K. bmw zjechało na przeciwległy pas ruchu i uderzyło w opla astrę.
- Musieliśmy uwalniać zwłoki przy użyciu sprzętu specjalistycznego. Bardzo poważnie zostały uszkodzone przody pojazdów. Deska rozdzielcza w nowej astrze z radzyńskiego banku wbiła się na wysokość przedniego siedzenia. Takiej tragedii nie było u nas od kilku lat - mówi aspirant sztabowy Mirosław Podgajny, który kierował działaniami Państwowej Straży Pożarnej z Międzyrzeca Podlaskiego.
Na miejscu zginęli: jadący bmw - 18-letni pasażer Damian D. z gminy Kąkolewnica oraz w oplu astrze: 51-letnia kasjerka Teresa B. z gm. Radzyń Podlaski, 46-letni Andrzej G. i 53-letni Jan N. (obaj z Radzynia Podlaskiego) pracownicy radzyńskiego banku.
Pogotowie odwiozło do szpitala jadącego astrą 53-letniego Wiesława K. z gm. Czemierniki i 38-letniego Józefa K. kierowcę bmw.
- 53-letni mężczyzna trafił u nas na intensywną terapię. Jest w stanie bardzo ciężkim, z urazem wielu narządów. Ma też m.in. ciężki uraz czaszkowo-mózgowy i złamaną prawą nogę. Pozostaje nieprzytomny. W lepszym stanie jest 38-latek. Jest przytomny. Ma m.in. złamanie stawu barkowego i stłuczenia. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - stwierdza Joanna Kozłowiec, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej.
W radzyńskim Banku Spółdzielczym żałoba. Przygnębieni i pełni żalu ludzie nie chcą i nie mogą rozmawiać o masakrze.
Przyczyny wypadku bada policja.
- Z naszych dotychczasowych ustaleń wynika, że prawdopodobnie kierowca BMW stracił panowanie nad kierownicą. Jego samochód zjechał na lewą stronę jezdni. Nie wiemy jeszcze dokładnie, kto kierował astrą, która nie przewoziła żadnych pieniędzy. To była masakra - podkreśla Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji.