Bialscy radni idą na rekord i po raz kolejny odmawiają sprzedaży miejskich działek przy ulicach Elektrycznej i Brzegowej.
Sprawa ciągnie się od roku, bo właśnie wtedy prezydent po raz pierwszy przedstawił radzie propozycje zbycia miejskich nieużytków w dwóch lokalizacjach. Na środowej sesji projekt uchwały był procedowany po raz dziewiąty w przypadku jednej działki i po raz ósmy w przypadku drugiej. Tereny przy ulicy Elektrycznej, które chce zbyć samorząd, zajmują ponad 1,6 hektara. Natomiast te przy ulicy Brzegowej ponad 2 hektary. W obu lokalizacjach, plany dopuszczają działalność produkcyjną.
„Zbycie przedmiotowych nieruchomości przyczyni się do realizacji budownictwa zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, do rozwoju przedsiębiorczości tym samym do rozwoju miasta, a jednocześnie do uzyskania dochodów ze sprzedaży mienia komunalnego, jak również dochodów z tytułu podatku od nieruchomości” – tłumaczy w uzasadnieniu prezydent Michał Litwiniuk (PO).
Wiadomo jednak, że samorząd najpierw musiałby ogłosić nieograniczony przetarg na zbycie działek.
„Ich sprzedaż pozwoli na przeprowadzenie inwestycji miejskich, których realizacja ma istotne znaczenie dla funkcjonowania miasta i zaspokajania potrzeb lokalnej społeczności” – zwraca jeszcze uwagę prezydent.
Ta argumentacja nie przekonuje jednak części radnych, m.in. ze Zjednoczonej Prawicy i Białej Samorządowej, których głosy przesądziły po raz kolejny o braku zielonego światła na transakcję.
– Nie widzę potrzeby sprzedaży tych gruntów. Jestem przeciwny wyprzedaży „dóbr rodowych” w sytuacji, kiedy te dobra są znacznie uszczuplone. Myślę, że kreatywny gospodarz widząc postawę radnych postarałby się zrobić cokolwiek, aby przekonać nas do swojego pomysłu, a nie kolejny raz z uporem maniaka przedkładać radzie te same druki – tłumaczy radny Marek Dzyr (Zjednoczona Prawica).
Z kolei, radni Koalicji Obywatelskiej od samego początku optują za zbyciem działek. – Ta argumentacja „nie, bo nie” jest bardzo słaba – uważa radny Robert Woźniak (KO). – Takie działania szkodzą miastu i inwestorom. Może radni w końcu zechcą powiedzieć, co ich hamuje. Takie głosowania mogą tylko odstraszać przyszłych inwestorów, a wiem, że kolejni przedsiębiorcy o miejskie grunty pytają – dodaje Woźniak.
W tej sprawie, kilka miesięcy temu głos zabrała Bialskopodlaska Izba Gospodarcza. – Sprzedaż tych działek to gwarancja powstania nowych, tak potrzebnych w Białej Podlaskiej miejsc pracy – stwierdził wówczas Jarosław Łepecki, szef izby. Przypomniał też, że przeznaczenie działek na działalność produkcyjno-usługową jasno wynika z planów zagospodarowania przestrzennego.