Ukraiński kierowca usiłował przemycić do swego kraju 47 ton przeterminowanego mięsa. Wpadł na przejściu granicznym w Hrebennem - poinformowała wczoraj policja.
W paczkach były kiełbasy, wędliny i mrożone kawałki kurczaka. Z wstępnych opinii weterynaryjnych wynika, że większość towaru była przeterminowana i złej jakości. Celnicy wycenili go tylko na około 100 tys. zł. Prokuratura nie chciała wczoraj ujawnić, skąd mięso pochodziło.
Celnicy mogą przepuścić mięso przez granicę, gdy ma odpowiednie zaświadczenia weterynaryjne. Ale od pewnego czasu nawet to nie wystarcza do eksportu na Ukrainę. To państwo wciąż utrzymuje zakaz importu mięsa z Polski. Przemytnicy wybrali więc jedyną metodę na przerzut: już na polską granicę wjechali ze sfałszowanymi dokumentami przewozowymi i towarem ukrytym w ciężarówce.
Volodymyr M., kierowca samochodu, był wczoraj przesłuchiwany w prokuraturze. Odpowie za przestępstwa celne. Prokuratorzy zastanawiają się też nad postawieniem mu zarzutu stworzenia zagrożenia dla zdrowia Ukraińców przez wprowadzenie do obiegu nieświeżej żywności. Stanie się tak, gdy badania wykażą, że zjedzenie mięsa mogło okazać szkodliwe.