Duże ilości jabłek zostały wywiezione za wschodnią granicę. Cześć trafiła tam w tirach, a większość w...busach
Na drogowym przejściu granicznym w Terespolu także od wielu tygodni królują jabłka. Barbara Korwin, rzecznik prasowy Urzędu Celnego w Białej Podlaskiej poinformowała nas, iż wcześniej przewożono nawet w ciągu zmiany po 600-1000 ton tych owoców. Transportowano je w busach z przyczepkami. Niekiedy wschodni "turyści”-handlarze załadowywali po 1,5-2 tony na taki zestaw. Teoretycznie, przy przewozie przez granicę do 50 kilogramów jabłek na osobę, Białorusin lub Rosjanin nie płaci cła. Niektórzy potrafili tym sposobem wywieźć więcej. Gdyby formalnie chcieli opłacić, groziło im cło w wysokości nawet do 32 centów za kilogram.
- Nie muszą oni opłacać cła, jak przy wwozie do Białorusi tirami. Ładują towar do kartonów i później rozpisują ładunek na trzy osoby jadące w pojeździe - mówi jeden z mieszkańców gminy Komarówka, który ponadto powiedział nam, że było to bardzo dobre i korzystne dla sadowników, gdyż w przeciwnym przypadku jabłka nie posiadające nabywcy by zgniły. Obecnie już brakuje w naszej okolicy większych owoców. Na targowiskach przeważają jabłka mniejsze, nieforemne, gorszego gatunku. Białorusinom pozostały wyprawy w rejony sadownicze za Wisłę. Ta sytuacja, trzeba to określić, masowego przemytu owoców za Bug, uderzyła w wielkich eksporterów, którzy stracili rynki zbytu. Kiedy formalnie zapłacili cło, przestali być konkurencyjni na Wschodzie. W dużej części zamarł legalny obrót jabłkami.