Przewoźnicy biją na alarm i blokują już dwa przejścia graniczne w województwie lubelskim. Wcześniej w Dorohusku, a od wtorku protestują również przed terminalem w Koroszczynie przy granicy polsko–białoruskiej.
– Rozmowy już były, teraz czekamy na propozycje rozwiązań ze strony rządu. Jeśli się nie doczekamy, będzie paraliż przejść granicznych – ostrzega Kamil Ambroziak spod Łukowa, właściciel firmy transportowej.
To on ściągnął we wtorek pod Koroszczyn ponad 100 ciężarówek z regionu. – Robimy blokadę. Przepuszczamy co godzinę tylko jednego TIR–a na Białoruś – tłumaczy.
W 2022 roku w Polsce zarejestrowało się ponad 2 tys. firm transportowych z białoruskim i rosyjskim kapitałem. – To nieuczciwa konkurencja, bo te firmy jadą z ładunkami do Rosji, obchodzą sankcje, a my nie możemy. Odbierają nam zlecenia – denerwuje się Ambroziak. Takich zdenerwowanych jak on jest więcej. – Jesteśmy pod ścianą teraz, jeśli nasza branża nie zostanie otoczona tarczą ochronną, to znaczy finansową ze strony państwa, to nie przetrwamy tego – sygnalizuje Marcin Potapczuk, właściciel dużej firmy transportowej z Białej Podlaskiej.
– Chcemy przywrócenia systemu zezwoleń dla przewoźników ukraińskich – dodaje kolejne postulaty. Przyznaje, że jego biznes już odczuwa spadek obrotów. Są zdesperowani na tyle, że protestować będą w dzień i w nocy. – Mamy rozpisane dyżury – zaznacza Ambroziak. Jeśli nie będzie reakcji ze strony właściwych ministerstw, przewoźnicy zamierzają zablokować również przejście graniczne z Litwą w Budzisku.
Porządku na miejscu pilnuje Policja. We wtorek dużych utrudnień w ruchu na krajowej „dwójce” jeszcze nie było, bo kolejka TIR–ów była niewielka. – Są to pojazdy, które na bieżąco dojeżdżają. Rano w kolejce było 100 ciężarówek, ale do południa zeszliśmy z tej kolejki i odprawy odbywały się płynnie – zapewnia Michał Deruś, rzecznik Izby Administracji Krajowej w Lublinie.
Koroszczyn to obecnie jedyne przejście, gdzie odprawiane są ciężarówki wjeżdżające na Białoruś.