Działające od tygodnia w podlaskich gminach punkty informacji europejskiej, na razie nie cieszą się zainteresowaniem mieszkańców wsi. Ich praca budzi też wiele kontrowersji wśród wójtów poszczególnych gmin
W punkcie informacyjnym w Tucznej pracę podjęły dwie absolwentki. Jak twierdzi wójt tej gminy Zygmunt Litwiniuk: - Z powodzeniem wystarczyłaby nam jedna osoba, gdyż interesantów nie ma zbyt wielu. Panie siedzą więc całymi dniami i się nudzą. Wolałbym w to miejsce zatrudnić osobę z trudną sytuacją materialną i rodzinę na utrzymaniu, która rzeczywiście miałaby w gminie jakieś zajęcie. Na razie zauważam, iż punkt ten przyciąga więcej oponentów, niż zwolenników unii.
Część wójtów stara się mimo wszystko wykorzystać fakt istnienia takich placówek, organizując spotkania w szkołach z młodzieżą gimnazjalną. Nad takim rozwiązaniem zastanawia się wójt Rossosza, Kazimierz Weremkowicz: - Być może zorganizujemy takie zajęcia, ale dopiero wówczas, gdy informatorzy przydzieleni do naszego punktu nabiorą więcej doświadczenia i wykażą się głębszą wiedzą w tym temacie.
Inicjatywę w kwestii doinformowania rolników w sferze unijnej, w swoje ręce przejął natomiast niemal całkowicie wójt Podedwórza Wiesław Nowak.
- Szczerze mówiąc, obserwując dotychczasową działalność punktu informacyjnego, jestem rozczarowany. Po pierwsze zainteresowanie tym tematem jest znikome, po drugie aktywność ze strony samego punktu też nie jest duża. Gmina udostępniła całe zaplecze i dostęp do materiałów dotyczących unii, dodatkowo zorganizowaliśmy spotkania w poszczególnych wsiach, do których pracownik punktu informacyjnego będzie dowożony. Ponadto w tym miesiącu odbyło się w naszej gminie szkolenie komputerowe dla rolników, dzięki czemu mogą oni samodzielnie wyszukiwać interesujące ich informacje. Ze swojej strony robię jak najwięcej, aby wspomóc działanie tego punktu -zaznacza Wiesław Nowak.
Wszyscy rozmówcy zgodnie podkreślają, że pojawienie się takich punktów na wsi, choć zasadne, nie przyniesie większych korzyści. Po pierwsze, dlatego, że niewielu tam zajrzy, po drugie, pracujące tam osoby "ekspertami” staną się dopiero pod koniec odbywanego stażu.•