Bero jest dumą gminy i powiatu. Takie psy, wyszkolone do poszukiwania ludzi, mają tylko nieliczne jednostki strażackie.
Owczarek niemiecki Bero służy w Ochotniczej Straży Pożarnej w Drelowie w powiecie bialskim. Jest specjalistą w poszukiwaniu ludzi w terenie otwartym. To o jego umiejętnościach z uznaniem wypowiadał się poseł Franciszek Jerzy Stefaniuk. Podkreślał mądrość psa, który każdego roku musi zdawać specjalistyczne egzaminy.
Niestety, Bero oraz dwa inne młodsze psy w drelowskiej straży, żyją jedynie z ofiarności strażaków oraz kilku sponsorów. Powołana w 2002 r. Grupa Operacyjna Szybkiego Reagowania OSP otrzymuje na swoją całą działalność zaledwie około 2-3 tys. zł dotacji państwowych miesięcznie. Potrzeba wielokrotnie więcej.
- W kraju jest zaledwie osiem podobnych grup, w tym sześć w państwowej straży. Drelowskiej grupie zaczyna brakować pieniędzy na szkolenie, umundurowanie i podstawowy sprzęt. Symboliczne dotacje są za małe - mówi brygadier Franciszek Filipiuk, zastępca bialskiego komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej. - Dobrze, że z Wojewódzkiej Komendy PSP przekazano tam poloneza trucka do przewozu zwierząt. Druhowie z Drelowa wykonali dwie klatki. Kiedy wyjeżdżają na szkolenia w woj. podkarpackim, śpią na matach, aby oszczędzać. Proszą sponsorów o zakup karmy dla piesków.
Bero został wyszkolony w Stowarzyszeniu Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami Storat w Rzeszowie. W styczniu pierwszy raz bardzo dobrze sprawdził się w akcji. Prowadzony przez opiekuna Tomasza Bieńka i nawigatora Marka Nestoruka odnalazł pod Witorożem zaginionego 77-latka.
- Już ta jedna akcja potwierdza sens utrzymywania psa i czteroosobowej grupy operacyjnej - przekonuje Tomasz Bieniek. - Oprócz Bero mamy dwuletnią Unę, która już zalicza pierwsze egzaminy i małego labradora. Wystarczyłoby tylko 10 tys. zł miesięcznie
na utrzymanie całego zespołu.
Bieniek podkreśla, że wójt Piotr Kazimierski zgodził się finansować gaz do poloneza. Strażacy starają się pozyskiwać ludzi dobrego serca, którzy lubią zwierzęta. Niedawno dużo radości sprawiła im dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Koroszczynie, gdy za pokaz umiejętności Bero odwdzięczyła się workiem karmy. Tomasz Bieniek z uznaniem wypowiada się też o weterynaryjnej, darmowej pomocy Sławomira Hawryluka, właściciela gabinetu weterynaryjnego z Wysokiego pod Międzyrzecem Podlaskim.
- Profilaktyka i leczenie jednego psa kosztuje zazwyczaj około 500-600 zł rocznie. Koszty wyżywienia są zależne od karmy i wielkości zwierzęcia. Na szczęście, drelowskie psy są w dobrej kondycji. Strażacy o nie bardzo dbają - podkreśla doktor Sławomir Hawryluk.