Do ostrej konfrontacji większości Rady Miejskiej i prezydenta Andrzeja Czapskiego doszło na ostatniej sesji bialskiego samorządu. Pretekstem była sprawa projektu przyszłorocznego budżetu.
Prezydent przedstawiając przyszłoroczny budżet zaznaczył, iż oznacza on stabilizację i rozwój miasta. Wyjaśnił, że źródłem pokrycia deficytu w wysokości 12 mln zł mają być planowana emisja obligacji (8 mln zł) oraz kredyt długoterminowy (4 mln zł).
Najwięcej emocji wywołała sprawa dalszej rozbudowy magistratu, na co A. Czapski zaplanował wydanie 1,5 mln zł. Argumentował, że w dobudowywanej części gmachu ma powstać przeszklona sala obsługi interesantów oraz konieczne jest wreszcie skoncentrowanie UM w jednym miejscu. Zdecydowanie sprzeciwił się temu przewodniczący komisji M. Kochnio.
- Dziura budżetowa wynosi 12 milionów złotych. Nas nie stać na magistrat. Po co budować pałac, który nie zwiększy dochodów miasta ani o złotówkę. Jako przewodniczący komisji zechcę szukać oszczędności - obiecywał Marcin Kochnio. Także przewodniczący innych komisji zgłosili wiele zastrzeżeń do projektu. Niektórzy z nich postulowali wprowadzenie do przyszłorocznego planu wydatków kolejnych inwestycji związanych z ulicą lub osiedlem, gdzie osobiście zamieszkują. Marian Burda, przewodniczący Komisji Rewizyjnej zaś przyznał, że jego komisja nie wypracowała wniosków, gdyż były problemy z utrzymaniem kworum podczas posiedzeń. A. Czapski godził się kompromisowo wprowadzić autopoprawkę - zmniejszyć o 100 tysięcy planowane wydatki na płace w urzędzie (i przekazać je na diety dla radnych) oraz zrezygnować z przeznaczenia 300 tysięcy na projektowanie części bialskiej obwodnicy. Był skłonny nawet zrezygnować z wydania miliona złotych na modernizację magistratu. W głosowaniu 11 radnych zadecydowało, aby odesłać projekt do komisji. 6 było przeciwnych, 3 wstrzymało się.
Po sesji prezydent ubolewał, że przez dwa tygodnie radni nie zdołali odpowiednio przygotować się do przyjęcia budżetu. - Ważniejsze od dobra miasta staje się upokorzenie prezydenta. Odrzucenie budżetu oznacza niemożliwość rozpoczęcia w styczniu formalnego przygotowania do inwestycji. Radni bezkrytycznie szafowali słowami, twierdząc jakoby miasto stało na skraju bankructwa. Populizm świadczy o graniu na ludzkich nastrojach. Chciałem ich przekonać, że obligacje służą nowym inwestycjom. Niestety, nie chcieli zrozumieć moich argumentów - mówi Andrzej Czapski. •