W lipcu Sąd Okręgowy w Lublinie odrzucił apelację śpiewaka Marka Torzewskiego. Tenor, zgodnie z wyrokiem, powinien oddać pieniądze Bialskiemu Centrum Kultury. Ale w związku z tym, że się do tego nie kwapił, wkroczył komornik.
– Pan Marek Torzewski dobrowolnie nie zwrócił pieniędzy na konto BCK na podstawie wyroku sądu drugiej instancji. W związku z tym, podjęliśmy działania mające na celu odzyskanie należnych nam pieniędzy za pośrednictwem komornika – przyznaje Zbigniew Kapela, dyrektor miejskiej instytucji. – Komornik poinformował nas o prowadzeniu postępowania egzekucyjnego – dodaje Kapela.
W lipcu Sąd Okręgowy w Lublinie utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej, który uznał, że śpiewak przywłaszczył 4550 zł, w wyniku czego stratę poniosło Bialskie Centrum Kultury. Przypomnijmy, że sąd oprócz kary grzywny w wysokości 7,5 tys. zł i obowiązku naprawienia szkody poprzez zapłatę 4550 zł na rzecz BCK, obciążył oskarżonego opłatami sądowymi i pokryciem kosztów zatrudnienia pełnomocnika BCK.
Spawa dotyczyła wydarzeń ze stycznia 2018 roku. Bialskie Centrum Kultury organizowało wówczas koncert galowy „Bogusław Kaczyński in memoriam”. Podpisano w tej sprawie umowę z innym śpiewakiem Witoldem Matulką. Doszło jednak do pomyłki. Pracownik BCK przez przypadek wkleił numer konta tenora – Marka Torzewskiego (artysta chce występować pod nazwiskiem i z nieutajnionym wizerunkiem). Umowa była później czytana przez obie strony, ale nikt nie wychwycił pomyłki. Po koncercie honorarium zostało przelane na rachunek podany w umowie. Wtedy okazało się, że pieniądze zamiast do faktycznego wykonawcy koncertu, trafiły do Torzewskiego. Artysta, mimo próśb, nie kwapił się do zwrotu pieniędzy. Bialskie Centrum Kultury przekazało więc sprawę prawnikom. Śpiewak od początku nie przyznawał się do winy. Tłumaczył, że to wcale nie były omyłkowo przelane pieniądze, tylko zwrot kosztów podróży związanej z koncertem, który miał w Białej Podlaskiej w maju 2017 roku. Był to koncert z okazji Dnia Matki.
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do Marka Torzewskiego. Odpowiedziała nam jego żona Barbara Romanowicz. - Wszelkie zobowiązania wobec Bialskiego Centrum Kultury w Białej Podlaskiej wynikające z wyroku Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej są uregulowane przez Marka Torzewskiego- zanacza. – Przed Sądem Rejonowym w Białej Podlaskiej toczy się jeszcze inna sprawa dotycząca naszej skargi – dodaje Romanowicz.
– Sprawa dotyczy zażalenia pokrzywdzonego Marka T. na postanowienie Prokuratury Rejonowej w Białej Podlaskiej o odmowie wszczęcia śledztwa – słyszymy w biurze prasowym Sądu Okręgowego w Lublinie.
Okazuje się, że Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej prowadziła czynności sprawdzające w związku z zawiadomieniem Torzewskiego. – Dotyczyło ono zaistniałego w okresie od 24 września 2019 roku do 20 grudnia w Białej Podlaskiej niedopełnienia obowiązków służbowych przez asesor Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej poprzez zaniechanie zawiadomienia organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego poświadczenia nieprawdy w umowach zawartych przez Bialskie Centrum Kultury im. B. Kaczyńskiego – tłumaczy Edyta Winiarek, prokurator rejonowy.
Jednak w lutym ubiegłego roku śledczy odmówili wszczęcia śledztwa. – Z uwagi na brak znamion czynu zabronionego – zaznacza pani prokurator.
Przypomnijmy, że śpiewak na stałe mieszka w Brukseli. Jego żona, Barbara Romanowicz jest jego menadżerką.