Miałem świeżo nałożony mostek i dlatego mogłem mówić niewyraźnie – tłumaczył wczoraj na swojej sprawie dyscyplinarnej Jan B., sędzia z Białej Podlaskiej. W czerwcu policja zatrzymała go do kontroli drogowej, a jeden ze świadków zeznał, że pan sędzia mówił bełkotliwie.
Sędziego i jego kolegę policja zatrzymała do kontroli drogowej pod koniec czerwca nad ranem na al. Tysiąclecia w Białej Podlaskiej. Wczoraj sędzia bardzo dokładnie opowiadał jak do tego doszło. 26 czerwca w pracy był aż do północy. Czekał na Mariana N., który miał przyjechać z Warszawy. Po północy poszli razem do pubu. – Wypiłem tam dwa piwa: jedno duże i jedno małe – przekonywał przed sądem. Sędzia tłumaczył, że wyszedł z kolegą z lokalu prawie po dwóch godzinach. Mieli pojechać do domu komendanta. Sędzia jechał pierwszy. Za nim ruszył komendant.
Na al. Tysiąclecia policyjny patrol zatrzymał oba samochody. Komendant miał w organizmie 1,4 promila alkoholu. Nie miał prawa jazdy, które zostało mu przed dwoma laty zabrane za jazdę po pijanemu. Sędzia odmówił poddania się badaniom na trzeźwość. – Zrobiłem głupotę, że nie chciałem się poddać badaniu – mówił wczoraj Jan B. – Byłem przekonany, że 0,2 promila to już przestępstwo.
Sędzia przekonywał też, że nie wiedział, iż jego kolega pił alkohol przed pójściem z nim do pubu. Jan B. został zawieszony w obowiązkach sędziego i o 30 proc. obniżono mu pobory. Sędzia wysłuchał orzeczenia wyraźnie przybity. Postanowienie sądu nie jest prawomocne.