Z każdym dniem coraz więcej osób trafia do szpitalnego chirurga w Białej Podlaskiej. Zwichnięte nogi, złamane ręce to zwykle efekt oblodzonych chodników. Ślisko jest nawet w autobusowych zatokach.
– Kiedyś poszkodowani zaczną się sądzić o odszkodowania. Wtedy może właściciele posesji i służby komunalne się opamiętają – mówi pan Jan, którego spotkaliśmy wczoraj na ul. Narutowicza.
Krytycznie stan chodników i przystanków ocenia też Artur Żukowski, komendant bialskiej Straży Miejskiej. Do straży dociera wiele sygnałów o śliskich chodnikach m.in. przy ul. Narutowicza, Terebelskiej i Władysława Jagiełły.
– Dopiero po naszej interwencji, Zieleń Miejska posypała piachem lód na części chodnika przy ul. Narutowicza. Takich miejsc wskazaliśmy kilkanaście – mówi komendant. – Mamy problem z dotarciem do właściciela nowego budynku przy końcu ul. Jatkowej – dodaje. I przypomina, że właściciele zaśnieżonych lub oblodzonych posesji mogą zostać ukarani 100-złotowym mandatem.
Ale mieszkańcy w taki zachwyt nie wpadają. – Wystarczy, że podjadą naraz dwa autobusy, pasażerowie muszą wsiadać z oblodzonego chodnika – zauważa pan Marian, mieszkaniec Białej Podlaskiej.
Jarosław Kostecki, naczelnik Wydziału Dróg i Transportu Urzędu Miasta w Białej Podlaskiej, wyjaśnia, że firma "Komunalnik” ma umowę na odśnieżane przystanków tylko na długości 15 m. – Kiedy podjeżdżają dwa autobusy, to nie powinny równocześnie otwierać wszystkich drzwi. Najlepiej gdyby jeden poczekał, aż drugo odjedzie – radzi naczelnik.
Kostecki skierował już swoich pracowników do sprawdzenia stanu chodników przy przystankach autobusowych.