- Do swojego pokoju Arkadiusz S. nigdy nie wpuszczał domowników. Pociski leżały na podłodze, schowane były w wersalce, na której spał. Tkwiły też między książkami stojącymi na półkach - opowiada Zbigniew Lisiecki, rzecznik prasowy bialskiej Komendy Miejskiej Policji. - Niewypały zbierał na poligonach. Brał tylko niezagrażające wybuchem. Oczyszczał i naoliwiał. Pozyskiwał proch. Dysponował bogatą literaturą fachową.
Arsenał artysta gromadził także w swojej pracowni plastycznej w Klubie Kultury "Eureka”. W szafkach miał trzy pociski przeciwlotnicze i jeden moździerzowy oraz kilkanaście zapalników. Część pocisków saperzy zdetonowali jeszcze w czwartek na miejscowym lotnisku. Pirotechnikiem-amatorem zajmie się teraz prokurator.