Najpierw mazali flamastrami i drapali. Teraz rozbijają hartowane szyby. Wandale uwzięli się na nowe wiaty przystankowe w Białej Podlaskiej.
- Niestety, zaczęły się wakacje, a wraz z nimi szaleństwa pijanych młodych ludzi. Teraz niszczą przystanki, Aż strach pomyśleć co będzie później. Sprawcy dewastacji powinni być surowo karani - mówi wzburzona pani Wanda. Wiele osób myśli podobne, są oburzeni widząc zdemolowane wiaty, ławki czy zniszczone kosze.
Artur Żukowski, komendant bialskiej Straży Miejskiej, przyznaje, że wie o zniszczonych wiatach przy ul. Warszawskiej i Sidorskiej. - Nikt nam nie zgłaszał, że przy ul. Orzechowej też są porozbijane szyby. Staramy się bacznie obserwować okolice przystanków autobusowych. Niestety, bez informacji od mieszkańców nie będziemy w stanie przeciwdziałać takiej dewastacji. Ofiarą wandali padają też kosze. Wcześniej były plastikowe to chuligani je podpalali, teraz są metalowe - to je gniotą - narzeka komendant.
Wiaty są już własnością miasta. Trwa formalne przekazywanie przystanków z Wydziału Inwestycji do Wydziału Dróg i Komunikacji.
- Przykro patrzeć na skutki dewastacji. Metr kwadratowy hartowanego szkła kosztuje kilkaset złotych - mówi dyrektor. - Średni koszt przeszklonej z trzech stron, niewielkiej wiaty wynosi około 6 tys. zł. Niedawna wymiana aż 42 nowych wiat przystankowych w Białej Podlaskiej kosztowała prawie 250 tys. zł.
Biała Podlaska potrzebuje całego systemu miejskiego monitoringu. Dzięki kamerom umieszczonym przy ul. Kraszewskiego zarejestrowano jak chuligani niszczą drzewka. Policja ustala sprawców. Podobnie by było z wandalami na przystankach.