Ponad 2000 osób podpisało się pod petycją w sprawie przywrócenia porannego pociągu Terespol–Łuków. Umożliwiał on dojazd do pracy i szkoły oraz na uczelnię. Niestety, szybkich zmian w rozkładzie jazdy nie będzie.
– W Chotyłowie nie ma nawet otwartej poczekalni. Marznę na dworze. Kiedy docieram pociągiem do Białej Podlaskiej, muszę czekać np. na dworcu, gdyż zajęcia na uczelni zaczynają się o godz. 9. A wieczorem mam pociąg powrotny dopiero o godz.18. Zdecydowanie pogorszył się rozkład jazdy – narzeka Ada Sidorczyk, studentka z Chotyłowa, która po zmianie rozkładu jazdy musi wstawać o 5.30.
Na początku stycznia Gabriel Gryciuk (radny z terespolskiej gminy) i Andrzej Łukasiak (radny z Terespola) napisali petycję do marszałka województwa i zaczęli zbierać pod nią podpisy. Wiele osób wzięło udział w akcji i podpisało się na pismach z żądaniem przywrócenia pociągu z godz. 6.58.
Obaj radni złożyli petycję w Urzędzie Marszałkowskim i Lubelskim Zakładzie Przewozów Regionalnych w Lublinie.
– Popierają nas samorządowcy w Terespolu i okolicznych gminach. Mamy zwolenników w Zespole Szkół i w Banku PKO BP w Małaszewiczach. Podpisy zbierali wolontariusze w sklepach, aptekach i na dworcach. W sumie pod petycją podpisało się około 2050 osób. Pokazaliśmy, że jest to problem sporej rzeszy ludzi. Liczymy na zmiany w rozkładzie jazdy. Powinny być szybkie, bo ludzie niepotrzebnie marzną – podkreśla Gryciuk.
Cudu jednak nie będzie.
– Przed pociągami Przewozów Regionalnych mają pierwszeństwo pociągi PKP Cargo, międzynarodowe oraz Intercity. Kiedy jest wyznaczony czas odjazdu pociągu Moskwa–Praga, wówczas Polskie Linie Kolejowe muszą mieć 40 minut wolnego czasu, zanim wspomniany pociąg wjedzie na dworzec. Rozkład jazdy pociągów jest związany z siecią wielu połączeń. Nie można przesuwać pojedynczego odjazdu, jak to jest możliwe z autobusami – tłumaczy Beata Górka, rzecznik marszałka województwa lubelskiego. I dodaje, że najszybciej jakakolwiek korekta w rozkładzie będzie możliwa dopiero w czerwcu.
Radny Andrzej Łukasiak przyznaje, że inicjatorzy akcji liczyli na szybsze załatwienie sprawy.
– W czerwcu to już będzie blisko wakacji. Ale nawet wtedy trzeba przywrócić kurs, który odpowiadał tysiącom ludzi – uważa inicjator zbiórki podpisów.
– Łatwiej było wybudować gmachy uczelni, niż zadbać o dogodne dojazdy do szkół. Szkoda nerwów i czasu na walkę. Zmiany uderzają w pasażerów – uważa pani Anna z Białej Podlaskiej, która często widzi, jak studenci i uczniowie godzinami czekają w poczekalniach.