W Bedlnie alkohol bez akcyzy można kupić przynajmniej w kilku domach. Wiedzą o tym wszyscy mieszkańcy wioski. Oficjalnie milczą. Policja zna problem, jednak z braku dowodów niewiele może.
Pod koniec 2005 roku policjanci z Radzynia znaleźli u Zbigniewa K., jednego z mieszkańców Bedlna prawie 4. tysiące litrów przezroczystego płynu o zapachu alkoholu. Jednak do dzisiaj nie mogą ruszyć ze sprawą, bo wciąż czekają na wynik ekspertyzy cieczy. W trakcie prowadzonego postępowania policjanci przesłuchali trzynastu świadków. – Świadkowie, to przeważnie kobiety z tej miejscowości – tłumaczy mówi asp. sztab. Dariusz Łukasiak z radzyńskiej policji. – Wszystkie mówiły, że ich mężowie gdzieś kupowali alkohol, ale nie były w stanie dokładnie określić ani miejsca meliny, ani rodzaju alkoholu. Do prowadzonego śledztwa nic nie wniosły.
Dowody na istnienie i dobre prosperowanie melin znajdujemy już podczas pierwszej rozmowy z mieszkańcem Bedlna. Żąda jednak od nas anonimowości. – Ile znam melin? Jedna, druga, trzecia, czwarta. Pięć mogę wskazać już teraz. Co chwila słyszy się o nowych. I wszystkie dobrze się mają. Handel alkoholem w tej wiosce trwa już przynajmniej od dziesięciu lat.
Informacje policji nasz informator komentuje śmiechem. – Wszyscy wiedzieli, co kupują – zapewnia. – A dlaczego boją się mówić? Brat tego, co handlował odsiadywał wyrok w Niemczech. A teraz jest w wiosce. Ot całe tłumaczenie.
Tymczasem 29 czerwca tego roku Prokuratura Rejonowa w Radzyniu Podlaskim zawiesiła śledztwo na czas otrzymania ekspertyzy cieczy. Jak poinformowała nas Marzena Wojtuń, zastępca prokuratora rejonowego w Radzyniu Podlaskim opinia ekspertów jeszcze nie dotarła do prokuratury.