Minął dodatkowy termin zgłaszania kandydatów na radnych w okręgach, w których nikt nie chciał ubiegać się o mandat, lub zarejestrowano tylko jedną osobę. Gmina Rossosz ma już dwóch radnych przyszłej kadencji.
- Mąż lubi robić coś dla innych i nie obawia się trudów pracy w samorządzie, chociaż ma już te sześćdziesiąt osiem lat - mówi Irena Ułanowicz, żona obecnego i przyszłego radnego gminy Rossosz.
Wyborcy z gmin, w których na urząd wójta kandydują dwie osoby, w tym obecny gospodarz, raczej nie będą przeżywać dylematu.
- W demokracji mogłoby być więcej osób chętnych. W naszej gminie ludzie obawiali się przegranej, a to dyshonor, dlatego rezygnowali z kandydowania. Zobaczymy, jak poradzi sobie rywal obecnego wójta. Ma niełatwe zadanie - mówi Ryszard Stoma, sołtys z Małaszewicz Dużych.
W gminie Janów Podlaski o wójtowanie ubiega się siedem osób. Kampania zapowiada się ciekawie chociażby z tego powodu. Pretendenci muszą dołożyć większych starań, aby dotrzeć do wyborców, wyróżnić się, to skieruje na nich uwagę. Tylko wtedy zdołają odebrać głosy przeciwnikom. Postaci mało wyraziste będą miały mniejsze poparcie, ale mogą osłabić pozycje liderów. Sami kandydaci nie wyrażają zachwytu z racji sporej liczby konkurentów.
- To można oceniać na różne sposoby. Albo ludzie są niezadowoleni z obecnych rządów, albo czują się na tyle mocni, że sprostają zadaniu kierowania gminą. Myślą, że nie są gorsi i sobie poradzą. Niektórzy też chcieliby sięgnąć po większe pieniądze - sądzi Katarzyna Wawiórko, aspirująca na stanowisko szefa zarządu.
Większość pretendentów z Janowa Podlaskiego ma większe lub mniejsze doświadczenie w samorządowej pracy. Tylko jeden zamierza zadebiutować od razu jako wójt.•