Rodzice 16-letniego Przemka urządzili chłopcu piekło w domu. Nastolatek dwa razy próbował popełnić samobójstwo.
Dramat chłopaka trwał od listopada ub. roku. Matka piła i wszczynała awantury. Wyzywała syna, nie dawała mu spać. We wszystkim wtórował jej mąż. Rodzice wyganiali Przemka z domu, grozili pobiciem i pozbawieniem życia.
- Ojciec pił od lat. Matka dołączyła do niego. Ruski spirytus wykańczał rodzinę. Obok K. mieszkał policjant, ich krewny. Szkoda że nie zareagował - mówi jeden z sąsiadów. - Przemek jest bardzo wrażliwy.
- Już przed miesiącem zgłaszał jednemu z nauczycieli, że ma kłopot z rodzicami. Dopiero kiedy w zeszłym tygodniu poszedł do lekarza z prawie 30 cięciami na ręku, wtedy podniósł się alarm - dodaje kobieta znająca rodzinę K.
- Myślał o samookaleczeniach. Szukał ratunku - opowiada Tomasz Oleszczuk, dyrektor szkoły, do której chodził szesnastolatek. - Wspólnie z pedagogiem próbowaliśmy mu jakoś pomóc.
Mimo to nastolatek dwukrotnie próbował targnąć się na własne życie. - Pierwszy raz na początku grudnia. A ostatnio w minioną środę - relacjonuje dyrektor. - Chciał żyletką podciąć sobie żyły.
- Na szczęście w obu przypadkach Przemek zadzwonił do swojej dziewczyny. Dzięki temu został uratowany - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratura okręgowego w Lublinie.
O ostatniej próbie samobójczej szkołę zawiadomił lekarz, który udzielał chłopcu pierwszej pomocy. - Odebraliśmy Przemka z ambulatorium. Był cały roztrzęsiony. Nakarmiliśmy go, a potem zawiadomiliśmy policję - dodaje dyrektor Oleszczuk.
- Policjanci poszli do domu nastolatka. Rodzice tego dnia byli trzeźwi. Matka gotowała obiad. Ojciec bronił się, twierdząc, że chłopak ucieka z domu - relacjonują sąsiedzi małżeństwa K.
W bialskiej Komendzie Miejskiej Policji potwierdzają, że nastolatek przeżywał w domu rodzinnym gehennę. W domu brakowało jedzenia, chłopak przychodził głodny do szkoły.
- Wystąpiliśmy do sądu o aresztowanie rodziców na trzy miesiące, gdyż zachodziła obawa, że popełnią kolejne przestępstwo, którymi grozili dziecku. Trzeba było ich izolować - podkreśla prokurator rejonowy Stanisław Stróżak.
Obciążenie psychiczne dziecka spowodowane sytuacją w domu potwierdziła opinia psychologa. Bialska prokuratura o wszystkim powiadomiła sąd rodzinny. Rodzicom grozi kara od 2 do 12 lat więzienia.
- Ale to nie są źli ludzie. Potrzebna jednak jest im opieka. Dobrze, że pielęgniarka środowiskowa zaapelowała w ośrodku pomocy społecznej o dotację na obiady dla Przemka - mówią sąsiedzi.
Przemkiem zaopiekował się jego cioteczny brat.