Przez protesty grupki mieszkańców przepadły unijne pieniądze na budowę zakładu segregacji odpadów. A stare wysypisko trzeba zamknąć. Co stanie się z gminnymi śmieciami? Trzeba je będzie wywozić aż do Puław.
Pretensje mieszkańców popiera Stanisław Adamowicz, sołtys wsi Biała. – Ludzie przy tym wysypisku mieszkają już od prawie czterdziestu lat. Nic dziwnego, że nawet obietnica ekologicznego wysypiska ich przeraża.
O wysypisku w Adamkach na sesji radzono nie raz i nie dwa. Radni przyjęli nawet plan przestrzenny zagospodarowania gminy. Zaplanowali rekultywację wysypiska, ale wpłynął kolejny protest mieszkańców. – Tak jest od 2002 roku – tłumaczy Mirosław Kałuski, wójt gminy Radzyń Podlaski. – A mówienie, że przez wysypisko obumarło życie w rzece jest bzdurą. W rzece żyją bobry.
Przez protesty budowa składowiska odpadów została odsunięta w czasie. Nie wiadomo, kiedy pomysł uda się przeforsować i czy znów znajdą się pieniądze na jego realizację. – Nawet nie chcę myśleć, co będzie się działo pod koniec roku, kiedy wysypisko zostanie zamknięte – mówi Witold Kowalczyk, burmistrz Radzynia Podlaskiego. – Najbliższe wysypisko jest w Puławach, a wywóz jednego kontenera będzie nas kosztował 300 złotych.
Starosta radzyński uspokaja, że na razie stwierdził konieczność zamknięcia wysypiska, a nie nakazał go zamknąć. – Jest jeszcze czas na podjęcie kroków w tej sprawie – mówi starosta Jerzy Kułak.
Według nowych przepisów, koszty gospodarowania odpadami pokrywa ich właściciel. Jest więc uzasadniona obawa, że już wkrótce za wywóz śmieci do Puław zapłacą mieszkańcy Radzynia i sąsiadujących z miastem gmin.