Przyszli radni, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci chyba zapomnieli, że będą reprezentować interesy wszystkich mieszkańców, w tym dużej grupy inwalidów
Przed wyborami niepełnosprawni bardziej niż zwykle czują się wyobcowani z życia społecznego. - Nie są zainteresowani kampanią, ale to dlatego, że kandydujący nie interesują się ich sprawami - mówi Robert Gdela, instruktor ds. rehabilitacji Koła Terenowego Polskiego Związku Głuchych w Białej Podlaskiej. Poprzez sprawnych opiekunów w stowarzyszeniach niesłyszący dowiadują się tego, co dotyczy ich codzienności. Rzadko pytają o wybory. - Przygotowujemy gazetki informujące o wydarzeniach w kraju i regionie. Ludzie ci nie wierzą, jakoby mieli wpływ na to, co się dzieje, i że ktoś się z nimi liczy. Dlatego na ogół nie chodzą na wybory - wyjaśnia R. Gdela.
- Zorganizujemy spotkanie na temat wyborów, ale jeszcze nie wiemy, komu zaufać. Niewiele osób niewidzących uczestniczy w wyborach. Tym razem pewnie nie będzie inaczej - twierdzi Teresa Bardak z koła Polskiego Związku Niewidomych w Białej Podlaskiej. Podkreśla, że kandydujący nie szukają kontaktu z tą grupą społeczeństwa. Nie zabiegają u niepełnosprawnych o poparcie.
Brak podjazdów, wind w pomieszczeniach usytuowanych na piętrze odbiera inwalidom na wózkach możliwość oddania głosu. - Od lat nie uczestniczę w wyborach, bo wózkiem nie da się pokonać wysokich schodów, jakie prowadzą do lokalu przy ulicy Orzechowej. Na osiedlu mieszka wiele osób takich jak ja - słyszymy od pani Haliny Podgórskiej.
Krajowe Biuro Wyborcze twierdzi, że to samorząd odpowiada za przygotowanie lokalu.
- Trudno, abyśmy specjalnie na ten dzień przeprowadzili remonty. Pozostaje apel do społeczeństwa, aby pomogło niepełnosprawnym pokonać bariery - tłumaczy Andrzej Czapski, prezydent Białej Podlaskiej. •