Władysław Mika, który przegrał w drugiej turze wybory na stanowisko wójta Krzywdy (pow. łukowski) zarzuca swojemu kontrkandydatowi nieuczciwe metody walki o głosy i zapowiada, że skieruje sprawę do sądu.
Zdaniem działaczy SLD, na zlecenie Tadeusza Wardy dowożono wyborców na głosowanie, a za oddanie głosu na wskazanego kandydata oferowano papierosy, alkohol lub węgiel.
- Jestem przekonany, że te głosy mój kontrkandydat zdobył w nieuczciwy sposób. Mam oświadczenia wyborców, a nawet fotografie, z których wynika, że zaufani ludzie pana Wardy dowozili wyborców niemalże do samych urn. Zasiadali w komisjach obwodowych. Wiedzieli, kto jeszcze na wyborach nie był. Informacje te przekazywano pracującym na zewnątrz. Ich zadaniem było dotarcie do wyborców i zachęcenie ich do głosowania na właściwego kandydata. My, nawet gdybyśmy chcieli, to zrobić czegoś podobnego nie moglibyśmy. Posłuszni wójtowi radni poprzedniej kadencji wycięli członków koalicyjnego komitetu SLD-UP ze składu obwodowych komisji wyborczych - mówi Władysław Mika. Podkreśla, że w trakcie wyborów jego mąż zaufania poinformował komisarza wyborczego w Białej Podlaskiej o agitacji prowadzonej przez wójta Wardę w mieszczącym się w urzędzie gminy lokalu wyborczym. Ten zaprzecza, twierdzi że jego kampania była prowadzona w sposób uczciwy. - Wszystkie stawiane mi zarzuty, to totalna bzdura. W niedzielę byłem w urzędzie, ale dlatego, że załatwiałem tam akurat pilne sprawy. Mam nienormowany czas pracy, więc przyjechałem około godziny 14. Przed 16 pojechałem do domu. W naszej gminie nie ma sekretarza, zastępca wójta pracował w jednej z komisji wyborczych, więc za techniczne sprawy związane z wyborami ja ponosiłem odpowiedzialność. Przyjechałem do urzędu sprawdzić czy wszystko w porządku. Raz ze swego gabinetu, który mieści się 3 pomieszczenia od lokalu wyborczego, poszedłem do łazienki. Protesty działaczy SLD składane w tej sprawie wydają mi się po prostu śmieszne. Towarzysze z SLD chcieli przejąć władzę w gminie. Sami nie zawahali się przed łamaniem prawa. Władysław Mika nawet żonę zaangażował do kampanii, chociaż moim zdaniem miejsce kobiety jest w domu. Zamiast szukać dziury w całym lepiej niech lewica pilnuje swoich spraw - mówi Tadeusz Warda.
SLD przygotowuje wniosek do sądu. - Nie zależy nam na zmianie wyników, ale na tym, by prawda ujrzała światło dzienne - stwierdza M. Mika.