Szkoły stają się poligonem zarobkowania różnych firm. Żerują tam fotografowie i oferujący podręczniki przedstawiciele wydawnictw. Towarzystwa wiedzy organizują płatne kursy. Niedawno w bialskich szkołach niezły interes robiła firma z Poznania, która za 14 złotych komputerowo badała oczy uczniom, najczęściej z I klasy.
Lekarz okulista Grzegorz Jobda powiedział nam, że zdumiała go powszechność tego typu, zarobkowych badań dzieci w podlaskich szkołach.
- Niestety, przy tych badaniach nie zastosowano wcześniejszego rozszerzenia źrenic. Niekiedy u dziecka trzeba rozszerzać je nawet przez tydzień, aby później uzyskać należyty efekt i wykryć wadę. Poznańska firma działała więc efektywnie gospodarczo, a wątpliwie z punktu widzenia zdrowotnego. Takie badanie jest prawdziwe jedynie w 50 procentach przypadków - podkreśla Grzegorz Jobda.
Janusz Mąka, dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Leśnej Podlaskiej mówi, że niemal codziennie jest nachodzony przez przedstawicieli różnych firm oferujących programy komputerowe, naukę tańca lub języków obcych.
- Mamy dylematy z kupnem podręczników. Jest duża presja rodziców abym pośredniczył w ich nabyciu. Tymczasem pani minister oświaty zabroniła nam takich działań. Żal, gdyż wspomniane firmy oferują dla szkoły dodatkowe książki - zauważa Janusz Mąka.
W bialskiej SP nr 1 dowiedzieliśmy się, że podręczniki sprowadzane są od tańszych wydawnictw. Prowizja idzie na rzecz szkoły.
Gorzej jest w niektórych placówkach ponadgimnazjalnych. Jedna z nauczycielek powiedziała nam, że przedstawiciele wydawnictw posiadających gorsze podręczniki, dają szkole prezenty - np. sprzęt komputerowy. Co jednak będzie na egzaminie maturalnym, skoro uczeń musiał korzystać z marnie napisanych książek? •