W sklepach i kioskach grasują złodzieje. Jednak tylko cząstka kradzieży jest zgłaszana policji.
- W handlu trzeba mieć uszy i oczy otwarte. Niekiedy człowiek nie podejrzewa, że wchodząca do sklepu, poczciwie wyglądająca osoba, okazuje się złodziejem. A potem to my, z własnej kieszeni, musimy płacić za skradzione towary - mówi nam ekspedientka.
Akurat we wtorek w jednym z kiosków w centrum Białej Podlaskiej byliśmy świadkami próby kradzieży. Klientka, kobieta po pięćdziesiątce, nie wzbudzała podejrzeń. Kupiła jedno z czasopism. Pytała też o książki o Skandynawii. Opowiedziała historyjkę o swoich dzieciach, które przebywały kiedyś na północy Europy. Nie doceniła jednak czujności sprzedawczyni. Kiedy wychodziła, ekspedientka rzuciła stanowczo: Proszę oddać towar spod bluzki!
Klientka posłusznie wyjęła spod garderoby pismo "Zdrowie”.
- Jak pani śmiała! Kosztuje zaledwie 4,50! - oburzała się sprzedawczyni. Przyłapana na kradzieży błyskawicznie wysupłała z portmonetki monety, zapłaciła i jeszcze szybciej zniknęła za drzwiami.
- Właściwie to powinnam wezwać policję, ale to tylko kłopoty. Takie sytuacje zdarzają się co pewien czas. Traktujemy to jako ryzyko zawodowe - tłumaczy ekspedientka.
Eugeniusz Mazur, prezes bialskiego "Społem” Powszechnej Spółdzielni Spożywców, powiedział nam, że w jednym z 13 jego sklepów zamontowano ukryte kamery. - Czasem złodziejami okazują się eleganccy panowie w garniturach, którzy nie gardzą cudzym - mówi prezes. - Najczęściej kradną drobne rzeczy. Na szczęście, pracujące w sklepach panie są bardzo wyczulone na złodziejstwo. Są przecież materialnie odpowiedzialne za towar.
Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji, przyznaje, że wiele kradzieży nie jest zgłaszanych policji: Nasi pracownicy operacyjni wiedzą, że sprzedawcy, głównie w małych sklepach, machają ręką na ściganie złodziejstwa. Dbają głównie o odebranie złodziejowi towaru.
Policja notuje średnio w ciągu miesiąca około 20 oficjalnie zgłoszonych kradzieży. Najczęściej przestępców zatrzymuje ochrona dużych sklepów.
- Najwięcej takich przestępstw jest wykrywanych pod koniec wakacji i przed dużymi świętami - mówi Grochowski. Dodaje, że jeśli policja ustali sprawcę kradzieży do wartości poniżej 250 zł (w przypadku drzewa z lasu - do 75 zł) karze go mandatem do 500 zł.