Tytuł Biznesmena Roku Dziennika Wschodniego przypadł w tym roku Janowi Szulżykowi, dyrektorowi naczelnemu firmy POL-SKONE.
Pochodzi z małej miejscowości Lipsko-Polesie koło Zamościa. - Roztocze ze względu na swoje piękno zawsze będzie w moim sercu - uśmiecha się Jan Szulżyk.
W Zamościu skończył zasadniczą szkołę zawodową o specjalności stolarz. Po jej skończeniu zamierzał dalej kształcić się w tym kierunku. Niestety, w Lublinie nie było odpowiedniego technikum. Dlatego Jan Szulżyk wyjechał aż do Bydgoszczy, by podjąć naukę w Technikum Przemysłu Drzewnego na kierunku meblarstwo. Jest to jedno z renomowanych techników drzewnych w Polsce.
- Odkąd pamiętam, byłem związany z branżą drzewną - mówi szef POL-SKONE.
Właśnie w tym zawodzie dostaje pierwszą posadę. Zaczyna pracować jako suszarnik drewna w Zamojskiej Fabryce Mebli. W 1970 roku zostaje kierownikiem stolarni w Spółdzielni Pracy i jednocześnie rozpoczyna studia zaoczne w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie na Wydziale Technologii Drewna. Kończy je w 1977 roku jako inżynier technolog drewna.
Tradycjonalista
- Nie ukrywam, że znajomość tematu pomogła mi w tym i była podstawą do wszystkich przemian w firmie - przyznaje Jan Szulżyk, który nie tylko pełni funkcję dyrektora generalnego, ale jest także głównym technologiem firmy. - Najważniejsze to być rzetelnym w biznesie i tworzyć produkt, którego potrzebuje społeczeństwo.
Potrzeba klienta jest naszym celem nadrzędnym, dlatego tworzymy całą gamę produktów, od najprostszych drzwi do bardzo wyszukanych najnowszej kolekcji Noble - podkreśla. O nowym "dziecku” firmy mówi z wielką dumą.
Dlaczego postawił na Lublin? - Jestem tradycjonalistą, emocjonalnie związanym z regionem. Stąd pochodzi moja żona Danuta, wiele lat związana z lubelską służbą zdrowia, i nigdy nie przyszło nam do głowy, by opuścić Lubelszczyznę. Chociaż nie ukrywam, że miałem różne propozycje - przyznaje szef POL-SKONE.
Jego zdaniem, Lublin nie jest wcale gorszy od Warszawy czy Wrocławia. - Wręcz się wyróżnia, bo tu ludzie są życzliwsi niż w tamtych metropoliach. Dlatego tu rozwijamy nasze fabryki, tworzymy nowe miejsca pracy, bo poza biznesem, liczy się człowiek - argumentuje Jan Szulżyk.
Kiedy tworzył firmę, załoga liczyła 120 osób, teraz pracuje tu 830 osób. Prężnie się rozwija, dlatego w najbliższym czasie zamierza dodatkowo stworzyć 150 miejsc pracy.
Rodzina
- A córka trzyma kasę. Jest osobą skrupulatną, rzetelną, uczciwą i bardzo miłą dla ludzi - mówi Szulżyk. - Tworzymy rodzinną firmę. W takiej atmosferze nie tylko lepiej się pracuje, ale też rodzinny biznes jest bardzo pozytywnie postrzegany przez kontrahentów jako gwarancja rzetelności i ciągłości w biznesie.
Wspólnie stworzyli młody zespół kadry inżynieryjno-technicznej, która rozumie wyzwania XXI wieku. Szczególnie te w zakresie potrzeb rynku. - Ci ludzie utożsamiają się z firmą, tworzą ją i to jest nasz największy kapitał. Bo chcą pracować i rozwijać firmę. Są to ludzie o wysokich kwalifikacjach zawodowych. Dzięki temu możemy mówić o sukcesie, o dokonaniach. Żaden menedżer nie da rady sam stworzyć przedsiębiorstwa, tworzą je ludzie. Trzeba ich pozyskiwać, kierować nimi, ale przede wszystkim szanować - zdradza tajemnicę sukcesu Jan Szulżyk.
Nagrody
Codziennie zaczyna pracę przed godziną 7. Robi tak już od 40 lat. W ten sposób daje przykład pracownikom.
- Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. W tygodniu odwiedzam także każdy z naszych zakładów. Jestem na wszystkich stanowiskach produkcyjnych. Nie chodzi o kontrolę, ale poprawianie jakości - podkreśla. Zapewnia jednak, że nie jest pracoholikiem. Stara się wracać z pracy do domu o godzinie 16. Nie zawsze się udaje, bo czasem obowiązki każą zostać dłużej.
- Samo się nic nie rodzi, wszystko trzeba wypracować. Trzeba bywać na targach i wystawach w Polsce i Europie, żeby nadążać za modą, śledzić nowe wzornictwo, poczynania konkurencji. Wszystko po to, by tworzyć nowe wzory w oparciu o materiał, jakim jest drewno - mówi szef POL-SKONE. I podkreśla, że wyroby, które produkuje, są ekologiczne, przyjazne człowiekowi.
.
Ludzie
- Są takie przedsiębiorstwa, z którymi zaczęliśmy współpracę 18 lat temu i do dziś układa się ona wzorowo - mówi Jan Szulżyk.
Jego zdaniem, najtrudniej jest kierować ludźmi. - Maszyny można kupić, jutro sprzedać i to nie jest problem. Problemem są zawsze ludzie. Czasem największe pieniądze nie dadzą satysfakcji, a więcej znaczy dobre słowo. Trzeba pogodzić interes firmy z oczekiwaniami pracowników. Nam się to udaje, bo dajemy szansę młodym, którzy potrafią pracować w sposób nowoczesny. Pozwalamy im pracować, mieć inicjatywę, być samodzielnymi - zapewnia. Szef też uczy się od ludzi. Jego zdaniem, trzeba umieć słuchać i to jest najtrudniejsza sztuka, której cały czas się uczy.
Dyrektor POL-SKONE od 30 lat jest myśliwym. - Myślistwo kojarzy się błędnie z pozyskiwaniem zwierzyny, a jest to przede wszystkim ochrona i dokarmianie. Gdyby nie myśliwi, to już dawno nie byłoby zwierząt. Co roku zdejmujemy setki wnyków, pułapek i wykładamy tony karm. Pozyskiwanie dotyczy tylko sztuk selekcyjnych i jest końcowym etapem polowania - wyjaśnia. I dodaje, że w myślistwie są twarde zasady, które można też przełożyć na biznes.
Pomoc dzieciom
W ramach akcji charytatywnych firma pomaga wielu instytucjom. Wspiera Katolicki Uniwersytet Lubelski i Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, szczególnie oddział zamiejscowy w Biłgoraju. W czasie powodzi przekazała poszkodowanym towary za 600 tys. zł.
Kiedy idzie się do gabinetu szefa, na ścianach widać sporo prac plastycznych wykonanych przez wychowanków Domu Dziecka. - Od bardzo wielu lat co roku w Dzień Dziecka i na Gwiazdkę robimy paczki dla "Pogodnego Domu Dziecka” w Lublinie. Chcemy wesprzeć tych, których życie bardzo dotknęło - podkreśla. - Bardzo cenię ich prace, bo dzieci własnoręcznie je wykonały. Ciepła i miła pamiątka.