Wiodące przedsiębiorstwo na ryckim rynku pracy powoli wychodzi z dołka spowodowanego zamrożeniem światowych rynków zbytu. JMP Flowers w Stężycy zwiększa obroty i zatrudnienie, korzystając na rosnącym popycie w niektórych krajach Europy Zachodniej. Nie przekłada się to jednak na adekwatny wzrost przychodów.
Zatrudniająca ponad 400 osób firma produkująca kwiaty nie daje się pokonać globalnej pandemii. Żeby zachować finansową płynność, JMP zamroził zaplanowane inwestycje i ściął marże, ale zatrudnienia nie ogranicza.
– Sytuacja powoli zaczyna się stabilizować. Jeżeli chodzi o obroty, to są one podobne do tych sprzed roku. Staramy się powiększać sprzedaż, by równoważyć w ten sposób niższe marże. Cieszy nas fakt, że część zachodnich rynków zaczyna się odblokowywać, czego najlepszym przykładem jest Austria. Dzięki temu, że zbliża się Dzień Matki, przed kwiaciarniami ustawiają się kolejki, a znaczna część towaru została już wyprzedana – mówi Michał Ptaszek, szef produkcji w JMP.
W Stężycy potrzeba pracowników. Jeszcze pół roku temu przedsiębiorstwo miało z tym pewne kłopoty. Obecnie, przy rosnącym poziomie bezrobocia, liczba zgłoszeń od osób, które chciałyby podjąć pracę w JMP, znacznie wzrosła. Kryzys powoduje także obniżanie oczekiwań pracowników, co daje przestrzeń do szukania oszczędności.
W Stężycy, podobnie jak w wielu innych firmach, największe obawy budzi możliwa „druga fala pandemii”, czyli jesienny wzrost zachorowań, który może doprowadzić do ponownego zamrożenia rynków.