Od nowego roku znaczki skarbowe zniknęły z kas sądów i urzędów. Żeby uiścić opłatę skarbową, za każdym razem musimy iść aż do urzędu miasta.
Każdy, kto chce otrzymać zaświadczenie w urzędzie skarbowym, urzędzie stanu cywilnego, czy złożyć pełnomocnictwo w sądzie, musi za to zapłacić. Wcześniej, żeby to załatwić, w większości urzędów wystarczyło kupić na miejscu znaczki skarbowe. Dziś urzędnicy skarbówki odsyłają klientów do kasy urzędu miasta lub gminy, żeby tam gotówką uiścić opłatę skarbową. Można też pójść na pocztę lub do banku i wysłać przelew, co jeszcze podroży koszt całej operacji. Z potwierdzeniem wpłaty trzeba znowu wrócić do urzędu skarbowego, żeby załatwić swoją sprawę.
Naczelnicy I, jak i II urzędu skarbowego w Lublinie, aby ułatwić życie podatnikom, złożyli podania do prezydenta Lublina, który jest właściwym organem podatkowym dla opłaty skarbowej o podpisanie umów z pracownikami urzędów skarbowych, którzy, jako inkasenci, byliby uprawnieni do pobierania opłaty skarbowej. Po podpisaniu umów opłaty skarbowe będzie można uiszczać w kasie tych urzędów.
To nie koniec zmian wprowadzonych nową ustawą. Stawki opłaty skarbowej wzrosły. A znaczki skarbowe, które kupiliśmy na zapas - przepadają. Jedynie osoby, które zajmowały się ich sprzedażą, mogą do 20 stycznia zwrócić je do punktu kasowego PKO BP.
- Na szczęście nie robiłam zapasów, choć ze znaczków korzystam na co dzień - mówi Iwona Kowalczyk, radca prawny z Lublina. - Z pełnomocnictwami też sobie poradzę, robiąc opłaty przez Internet. Ale widzę, że nie bardzo jesteśmy przygotowani technicznie do nowych przepisów.