Najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera szkolą się na poligonie w białoruskim Brześciu. To zaledwie kilkanaście kilometrów od przejścia granicznego w Terespolu w powiecie bialskim. Polski resort obrony zapewnia, że monitoruje sytuację.
O wspólnych ćwiczeniach białoruskich żołnierzy i wagnerowców poinformowali w mediach społecznościowych podwładni Aleksandra Łukaszenki. "Siły Zbrojne Białorusi kontynuują wspólne szkolenie z najemnikami Grupy Wagnera. Przez tydzień jednostki sił operacji specjalnych wspólnie z przedstawicielami prywatnej firmy wojskowej będą prowadzić szkolenia bojowe na poligonie w Brześciu" – czytamy w komunikacie na Telegramie. Na Białoruś do środy przybyło około 700 rosyjskich najemników. Ale docelowo, ma być ich kilka tysięcy.
Sytuacja za wschodnią granicą zaalarmowała polski rząd. Ministerstwo Obrony Narodowej wzmocniło już jednostki wojskowe w województwie podlaskim i lubelskim. A dokładniej, do garnizonów w Kolnie (woj. podlaskie) i Białej Podlaskiej przerzucono żołnierzy z 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej i 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.
– Spodziewamy się prowokacji rosyjskich, dlatego polskie służby pracują nieustannie. Musimy mieć świadomość tego, że ściągnięcie na Białoruś kilku tysięcy wagnerowców również stanowi zagrożenie dla naszego kraju – powiedział w czwartek na antenie Polskiego Radia Mariusz Błaszczak, szef MON.
Przypomnijmy, że w bialskiej jednostce na dawnym lotnisku od 2 lat stacjonują pododdziały 18. Dywizji Zmechanizowanej. Poza tym, biuro prasowe resortu zapewnia, że sytuacja na wschodniej granicy jest stale monitorowana. – Granice Polski są bezpieczne. Jesteśmy przygotowani na rozwój różnych scenariuszy– słyszymy w odpowiedzi. – Zarówno wicepremier Jarosław Kaczyński, jak i szef MON Mariusz Błaszczak podkreślali, że Grupa Wagnera może być użyta do destabilizacji granicy polsko–białoruskiej. Reakcją na obecność Grupy Wagnera na Białorusi i ewentualne zagrożenie jakie mogą się z tym wiązać, jest wzmocnienie współpracy Wojska Polskiego ze Strażą Graniczną poprzez m.in. nasilenie wspólnych działań na granicy– tłumaczą nam przedstawiciele biura prasowego.
Wojsko prowadzi tam tak zwaną operację „Bezpieczne Podlasie” . – Jej głównym celem jest wysunięta obecność szkoleniowa części sił Wojsk Lądowych oraz demonstracja naszej woli i pełnej zdolności do natychmiastowej odpowiedzi na wszelkie próby destabilizacji sytuacji na naszej wschodniej granicy– dodaje MON.
Z kolei, ekspert z obszaru nauk o Europie Wschodniej uważa, że sprawy nie należy bagatelizować, ale jednocześnie przestrzega przed paniką. – Oczywiście, analizując działania Grupy Wagnera w szerszym kontekście, czyli nie tylko jej zaangażowania w konflikt zbrojny w Ukrainie, ale też w Syrii i Afryce, można powiedzieć, że ta grupa terrorystyczna jest zagrożeniem dla Polski, ale również dla Europy Środkowo–Wschodniej– uważa profesor Walenty Baluk, dyrektor Centrum Europy Wschodniej UMCS oraz zastępca dyrektora Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UMCS.
– Prawdopodobnie na Białorusi docelowo ma się pojawić 8 tys. najemników. Być może Białorusini przekażą część swojego uzbrojenia. To może destabilizować sytuację na granicy – zaznacza profesor z UMCS. W jego ocenie, nie bez znaczenie jest też fakt szkolenia Białorusinów. – Być może będą oni później kierowani na Ukrainę– sugeruje Baluk. – Inny możliwy scenariusz to działania dywersyjno–szturmowe w Ukrainie, które zakłócą łańcuch dostaw amunicji i sprzętu od państw zachodnich– przypuszcza nasz rozmówca. Poza tym, pozostaje jeszcze jeden aspekt. – To efekt zastraszenia i zwiększenia emocji oraz obaw w Polsce. Dlatego, reakcje naszego państwa musza być rozważne– podkreśla ekspert.
Powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym, Grupa Wagnera znana jest ze swojej brutalności, neonazistowskich poglądów i łamania praw człowieka. Wladimir Putin miał osobiście zlecać najemnikom przeprowadzenie zamachów na najważniejsze osoby w Ukrainie, w tym na prezydenta. Wagnerowcy brali udział między innymi w aneksji Krymu, walkach w ukraińskim Donbasie i obwodzie ługańskim.