Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie rzekomego obstawienia u bukmacherów wyniku jednego z meczów piłkarskiego Motoru Lublin. Sam na siebie doniósł śledczym były kapitan lubelskiej drużyny
Chodzi o Konrada Nowaka, byłego zawodnika i kapitana Motoru. Latem zmienił barwy klubowe, przenosząc się do czwartoligowego Lewartu Lubartów, ale wciąż ma w pamięci incydent z poprzedniego sezonu, gdy był jeszcze piłkarzem klubu z Lublina.
– Przed jednym z meczów zadzwonił do mnie znajomy kibic, który poinformował, że podobno jest grupa zawodników, którzy obstawiają mecze Motoru u bukmacherów. Ja miałem być głównodowodzącym tej grupy, przekazywać i odbierać pieniądze. Odpowiedziałem, że to nieprawda, że możemy zrobić konfrontację z osobą, która opowiada takie rzeczy – opowiada Nowak.
To był dopiero początek. – Po spotkaniu, kiedy poszliśmy podziękować kibicom za doping usłyszałem, że jeśli te plotki są prawdą, to będziemy połamani – dodaje były kapitan Motoru.
Zgodnie z regulaminem Polskiego Związku Piłki Nożnej, osoby uczestniczące w profesjonalnych i amatorskich rozgrywkach piłkarskich mają bezwzględny zakaz zakładów bukmacherskich. Za jego złamanie grożą kary dyscyplinarne, m.in. dyskwalifikacja i grzywny.
Chodzi o wyeliminowanie sytuacji, w których zawodnicy mogliby obstawiać wyniki spotkań, na których przebieg mają bezpośredni wpływ.
28 kwietnia Motor Lublin grał na wyjeździe z Sokołem Sieniawa. Po nieco ponad godzinie gry Konrad Nowak opuścił boisko, a Motor przegrał 0:1 tracąc gola cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem. Zawodnik zapewnia, że kilka dni po pojawieniu się plotek sprawa miała być wyjaśnienia przez ówczesne władze klubu.
– Do dziś nikt nie przekazał mi żadnych konkretów – mówi dziś. – A wersje się zmieniały. Na początku w tej grupie miały być trzy osoby, potem dwie, w końcu zostałem tylko ja. Plotki na stadionie nie ustawały. Nie mogłem tego tak zostawić. Motor za wiele dla mnie znaczy, mieszkam w Lublinie i nie chciałem, żeby sprawa rozeszła się po kościach.
Dlatego sam złożył zawiadomienie do prokuratury. Jako podejrzanego o dokonanie przestępstwa wskazał siebie. W ubiegłym tygodniu otrzymał odpowiedź. W zawiadomieniu czytamy, że Prokuratura Rejonowa Lublin Południe umorzyła dochodzenie „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”.
– Nie jestem do końca zadowolony, bo wciąż nie wiem, kto opowiadał takie rzeczy na mój temat. Ktoś mocno mi zaszkodził dlatego rozważam złożenie prywatnego aktu oskarżenia. Być może to był czyjś wymysł albo zwykła złośliwość, bo ciężko mi się domyślić, kto mógł stać za tymi pomówieniami – stwierdza zawodnik.