Najwięksi dostawcy prądu w Polsce już wnoszą o zmianę taryf. To oznacza, że będzie jeszcze drożej.
PGNiG, mimo że zasadniczo zajmuje się obrotem gazem, sprzedaje też prąd. Ma kilkadziesiąt tysięcy klientów, którzy od lipca za energię płacą więcej. Chodzi o to, że firma rozliczając się z klientami uwzględnia cenę za energię oraz opłatę handlową.
Spółka wprowadziła właśnie podwyżkę, na mocy której stawka za kWh netto to 1,39 zł przy około 1 zł do tej pory. Jednak jeszcze boleśniejsza jest podwyżka opłaty handlowej – do 28,45 zł miesięcznie. Jak policzył serwis wysokienapięcie.pl daje to średnio na rodzinę około 14 gr za kWh.
Nie jest to ostatnia podwyżka, bo już w listopadzie będzie jeszcze drożej. Nowy cennik wskazuje na opłatę 1,70 zł za każdą zużytą kWh i prawie 35 zł opłaty handlowej.
Oznacza to, że – podliczając wszystkie składowe rachunku – jesienią może on wynieść około 385 zł brutto miesięcznie. Trzeba przypomnieć, że na początku 2021 r. było to 121 zł.
Co do innych dostawców prądu (mowa o PGE, Tauron, Enea i Energia) to nie mają oni opłaty handlowej. Jak na razie stawki zostały „zamrożone” do stycznia 2023 roku. Jeżeli rząd nie zdecyduje, że stawki mają być dalej utrzymywane na dotychczasowym poziomie, to ceny pójdą w górę.
Rmf24.pl podaje, że Tauron, Energa i Enea już złożyły wnioski o podniesienie taryf dla gospodarstw domowych. W tym roku stawki miałaby się zmienić o zaledwie kilka procent, ale w przyszłym podwyżka ma być większa.
Eksperci oceniają, że mowa o przynajmniej 50 zł miesięcznie więcej dla domowego budżetu, a możliwe że będzie to nawet 80 złotych.