Jest finał sprawy policjantów z Lublina, którzy mieli fabrykować dowody, by pomóc dziewczynie swojego kolegi. Kobieta podrzucała narkotyki i najprawdopodobniej współpracowała z policjantami. Prokurator postawił ją przed sądem, ale wątek dotyczący mundurowych umorzył
Sprawą Agnieszki Ł. zajmie się Sąd Rejonowy Lublin–Wschód. Kobieta odpowie przede wszystkim za tworzenie fałszywych dowodów.
O sprawie pisaliśmy przed rokiem. Kobieta mieszkała razem ze swoim partnerem – 35-letnim panem Krzysztofem z Lublina. Ich relacje układały się jednak coraz gorzej.
10 marca 2017 r., kiedy mężczyzna wyjeżdżał do pracy, drogę zajechały mu 3 radiowozy. Policjanci z psem tropiącym weszli do jego domu. W kotłowni znaleźli 9 gramów marihuany. Pan Krzysztof został zatrzymany i przewieziony na komisariat. Tego samego dnia wyszedł na wolność po wpłaceniu poręczenia majątkowego.
Zaraz po powrocie z komisariatu 35-latek sięgnął po dyktafon, który dzień wcześniej ukrył w kuchni swojego domu.
– Na nagraniach słychać, jak Agnieszka Ł. rozmawia z mężczyzną, prawdopodobnie policjantem – czytamy w akcie oskarżenia.
Dyktafon zarejestrował również trzy rozmowy z tajemniczym „Łukaszem”. Takie imię nosi policjant, z którym Agnieszka Ł. miała spotykać się za plecami swojego partnera. Uczestniczył on również w przeszukaniu domu pana Krzysztofa.
– Wszystkie rozmowy dotyczą zatrzymania pokrzywdzonego, a oskarżona dowiaduje się o szczegółach czynności procesowych – ustaliła prokuratura.
– Z nagrań jasno wynikało, że Agnieszka i policjant C. doskonale się znają, a narkotyki zostały mi podrzucone. To była ustawka – przekonuje pan Krzysztof.
Kiedy Agnieszka Ł. zorientowała się, że została zdemaskowana, wyprowadziła się z domu 35-latka. Pan Krzysztof poszedł tymczasem z nagraniami do policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych. Z podejrzanego stał się pokrzywdzonym. Prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące posiadania przez niego narkotyków.
Niedługo później Agnieszka Ł. zgłosiła się do komisariatu. Sama przyznała się do podrzucenia narkotyków byłemu partnerowi.
Wyjaśniła, że marihuanę kupiła od nieznajomego mężczyzny. Sprawa zakończyła się aktem oskarżenia. Kobieta odpowie nie tylko za fabrykowanie dowodów, ale i kradzież sprzętu elektronicznego z mieszkania 35-latka.
Prokuratura Rejonowa w Świdniku badała również wątek dotyczący policjantów. Śledczy sprawdzali, czy mundurowi nie przekroczyli swoich uprawnień. Nie dowiedziono, by doszło do przestępstwa. Śledztwo zostało więc prawomocnie umorzone.