Chełmianie mieszkający z Borkiem czują się jak odcięci od miasta. W weekendy nie mają autobusu, którym mogliby dojechać do centrum, a nie wszyscy mają własne auta. Podobnych zmian w rozkładzie jazdy jest więcej.
– Niech pani coś w naszym imieniu zrobi, bo przecież odcięto nas od miasta, tak jakbyśmy w nim nie mieszkali – usłyszała. Skąd skargi? Ta część Chełma straciła weekendowe kursy m.in. linii 5A i 5C.
– I jaką my teraz mamy możliwość dostać się w sobotę do centrum na zakupy, a w niedzielę do kościoła? – pytają się mieszkańcy. – Nie można przecież w nieskończoność prosić sąsiada, aby podrzucił nas do miasta – dodają.
To nie jedyne linie, które w tym roku w czasie weekendów zostały zlikwidowane. Dotyczy to także autobusów z nr 4, 7 i 12. Ponadto w niedziele nie kursuje już 11, a w soboty 6. Czemu ma to służyć?
– Zdecydowaliśmy się na wybór mniejszego zła – mówi Zbigniew Grzesiuk, prezes CLA. – Dzięki temu obroniliśmy nasz priorytet, jakim jest utrzymanie komunikacji w dni powszednie bez żadnych cięć. Wyjątkiem jest jedynie zawieszenie linii nr 7, do Kumowej Doliny. Dopóki tamtejszy stok narciarski jest nieczynny, jej utrzymywanie po prostu nie ma sensu.
Zlikwidowane zostały podobno te weekendowe połączenia, z których korzystało najmniej pasażerów. W ostatnich miesiącach starego roku, np. w niedziele przynosiły one miesięczny utarg rzędu po około 1,5 tys. zł. Znacznie więcej CLA musiało wydać na drożejące wciąż paliwo i utrzymanie kierowców. Teraz są oszczędności także na tym. Sześciu kierowcom nie przedłużono umów o pracę.
Grzesiuk zapewnia, że wszystkie te decyzje, przy szalejących cenach oleju napędowego, tylko w niewielkim stopniu wpływają na zmniejszanie strat. Większe znaczenie może mieć podwyżka cen biletów, którą prezes chce forsować.
– W grupie 20 miast o podobnej liczbie mieszkańców, co Chełm, u nas bilety są najtańsze – przekonuje prezes. – Nasz bilet kosztuje 2 zł. Taka cena utrzymała się jeszcze chyba tylko w Zamościu. Tamtejszy przewoźnik nosi się z zamiarem podwyżki. Ja również zwróciłem się do prezydent miasta o podniesienie ceny biletu normalnego do 2,20 zł i ulgowego do 1,1 zł.
Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, bo ostateczną decyzję podejmą radni. Zdaniem Grzesiuka tak minimalna podwyżka nie powinna odstraszyć dotychczasowych pasażerów.