Kierowcy korzystający z parkingu przy ul. Wieniawskiego mieli wczoraj nie lada problem. Ich auta zostały pobrudzone farbą.
Na parkingu parkuje kilkadziesiąt aut. - Przyszedłem rano po samochód. Był cały w brudny. Myślałem, że to kurz, ale tego pyłu nie dało się usunąć - mówi Roland Bork. - Dopiero po jakimś czasie okazało się, że to antykorozyjna farba, która budowlańcy zabezpieczali metalowe konstrukcje pawilonu Tesco.
- Przy budowie pracuje kilka firm. Każda jest odpowiedzialna za inną część - wyjaśnia Marek Osiński, kierownik grupy, która malowała części hali. Jego zdaniem to przypadek, którego nie dało się przewidzieć. - Nikt się nie spodziewał, że rozpylona farba przedostanie się poza plac budowy. Jednak podczas prac, inna ekipa wyburzała stare ściany. Doszło wtedy do podmuchu kurzu, który razem z farbą opadł na parking.
Osiński wziął na siebie odpowiedzialność za szkody. Osobiście zaczął czyścić lakier jednego z aut. Kierowcy jednak się na to nie godzą. - Skąd mam wiedzieć, czy takie nieprofesjonalne czyszczenie nie uszkodzi dogłębnie lakieru. Boję się - mówi Marian Moradewicz. - Poczekam na ekspertyzę lakiernika. Jeśli szkody będą poważne, zwrócimy się o odszkodowanie do firmy odpowiedzialnej za budowę.
Roland Bork zaryzykował i pozwolił czyścić auto Osińskiemu. - Zrobiłem to tylko dlatego, że samochód jest mi potrzebny, a taki brudny nie nadaje się do jazdy. Przez szyby niewiele widać. Polerowanie lakieru na niewiele się jednak zdało. Co prawda farba się usuwa, ale zostają rysy na lakierze. Dlatego skontaktowałem się już z lakiernikiem. Wycenił polerowanie na blisko 400 zł - dodaje Bork.
- A ja rozmawiałem już z ubezpieczycielem - mówi Osiński. - Ale procedury związane z naprawą szkód są bardzo długie. Właściciel parkingu umywa ręce. Twierdzi, że odpowiada jedynie za kradzież, ewentualnie za zniszczenia mechaniczne samochodu np. jeśli ktoś rzuci w niego kamieniem.
Uszkodzeniu uległy nie tylko samochody. Pył osiadł również na szybach okien pobliskiego bloku.