To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. Śmierć Wojtka rozdarła nam duszę – napisała w pożegnalnym liście siostra Wojciecha Zakrzewskiego – dziennikarza, publicysty i animatora kultury, naszego redakcyjnego kolegi. Wojciech Zakrzewski zmarł w sobotę. Miał 48 lat.
W pogrzebie, który odbył się we wtorek w Chełmie uczestniczyło kilkaset osób. Dziennikarza żegnała jego rodzina, przyjaciele, znajomi a także współpracownicy. Osoby, które go znały i ceniły.
– Mówił o sobie, że jest chłopakiem ze „Słowackiego”. Mieszkał w tym miejscu przez wiele lat – wspominała swojego brata pani Elżbieta. Jej list został odczytany podczas wczorajszej mszy. – Chodził do Szkoły Podstawowej nr 5, następnie do I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Czarnieckiego. Był absolwentem politologii UMCS w Lublinie.
Był dziennikarzem i publicystą, wielkim miłośnikiem kina a także animatorem kultury. Zaczynał w lokalnej telewizji, pracował też w Radio Bon Ton, Współpracował także z lokalnymi gazetami – Tygodnikiem Chełmskim, Super Tygodniem Chełmskim, Nowym Tygodniu Chełmskim a także Dziennikiem Wschodnim.
– Często podejmował trudne tematy. Był dociekliwy i bezkompromisowy. Wielką jego miłością było kino, o którym wiedział niemal wszystko i o którym mógł rozmawiać godzinami – przyznała siostra zmarłego dziennikarza.
Wojciech Zakrzewski był wiceprezesem i prelegentem Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Rewers”, a także założycielem grupy filmowej „Się Kręci”. Laureatem nagród i wyróżnień a także autorem przewodnika „Chełmskie kina”. Współorganizował wiele imprez. Był też jurorem 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Pełnił również funkcję prezesa Stowarzyszenia Integracji „Łączy nas Bug” organizującego w Chełmie przegląd kina ukraińskiego.
– Był oryginalnym, barwnym i ciekawym świata człowiekiem. Miał wiele pasji i pomysłów. Lubił przebywać wśród ludzi. Rozmawiać i żartować, z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru – napisała siostra Zakrzewskiego. – Był dobrym synem, czułym mężem, zięciem, ojcem. Najukochańszym młodszym bratem i fajnym wujkiem. Walczył ze straszną chorobą do końca. Cierpliwie znosząc swój stan. Nigdy się nie skarżył. Nigdy nie stracił nadziei. Odszedł w domu, do domu Ojca, wśród swoich najbliższych. Otoczony miłością. Osierocił córkę Zuzannę i syna Konstantego.
– Ostatni swój artykuł napisał o Tour de Pologne, którym ma się kończyć w Chełmie – zauważył ks. kanonik Andrzej Sternik, proboszcz Parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Chełmie. – Poszczególne ulice i miejsca wyznaczył nam gdzie mamy stać, by zobaczyć kolarzy. I ten ostatni jego artykuł w streszczeniu może być opisaniem jego historii życia. Składa się ona z różnych wydarzeń, które możemy nazwać różnymi ulicami, zaułkami, zakrętami, prostą i w końcu metą ziemskiej pielgrzymki. Ale pierwszego dnia, bo kolejny etap jest już przed nim na wieki.
Wojciech Zakrzewski został pochowany w rodzinnym grobie na cmentarzu komunalnym w Chełmie.