Nie trzeba wielkich pieniędzy, ani dużego wysiłku. Wystarczą chęci i pomysł. I kilka życzliwych osób, które pomogą zrealizować marzenia.
Pierwsze zajęcia już się odbyły. Przybyło na nie siedmiu gimnazjalistów. - Przyszedłem, bo nie mam co robić po lekcjach - z rozbrajającą szczerością przyznaje Kuba Dąbrowski. - Wcześniej jeździłem trochę na rowerze, ale go sprzedałem. No i mama ciągle mi mówi, żebym się czymś pożytecznym zainteresował.
Podobnego zdania jest Artur Gaj. - Interesuje mnie ta dyscyplina sportu. Do tej pory trenowałem na osiedlowym boisku do kosza, ale okazało się, że moje umiejętności pozostawiają jeszcze wiele do życzenia. Tu mogę poprawić technikę gry. Na następne zajęcia przyprowadzę kilku kolegów - mówi Artur.
Marcin Jędrzejewski, trener młodych koszykarzy nie ukrywa, że chciałby w swoich zawodnikach wyrobić żyłkę sportowca. Sam jest studentem Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. A koszykówką pasjonuje się odkąd pamięta. - Wielu chłopców bardzo lubi grać w kosza, ale niestety lekcje wychowania fizycznego nie wystarczą, jeśli chce się to robić dobrze - mówi Jędrzejewski. - Ja w każdym razie nie będę prowadził treningów, które polegają tylko na rzuceniu piłki chłopcom. - Jestem gotowy, żeby z nimi pracować tyle, ile będzie potrzeba. Chciałbym stworzyć silną drużynę.
Z kolei Tomasz Wielopolski prowadzi jedną z chełmskich siłowni. Dzięki temu chłopcy mogą popracować nie tylko nad techniką, ale również właściwą sylwetka i kondycją. Oczywiście od swoich podopiecznych nie bierze żadnych pieniędzy.
Pomysłowi na utworzenie klubu gorąco kibicuje również Dorota Cieślik, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6. Pozwoliła, by koszykarze mogli trenować po lekcjach w sali gimnastycznej.