- Poczuwam się do winy - mówi Marek Osiński, kierownik grupy, która malowała części hali. - Dlatego sam wziąłem się za czyszczenie samochodów. Niestety nie wszyscy chcieli z tego skorzystać. Domagają się odszkodowań. Jeśli będą chcieli dostaną je. Firma jest ubezpieczona.
- Co mi z tego, że wezmę odszkodowanie - mówi Waldemar Lis, właściciel jednego z samochodów. - Pokryje ono tylko koszt czyszczenia i polerowania. Jestem natomiast pozytywnie zdziwiony postawą pana Osińskiego. Nie mam do niego żadnych pretensji, po prostu się stało. On sam zaproponował usunięcie farby na własny koszt.
Kilku właścicieli samochodów nie chciało się jednak zgodzić na czyszczenie karoserii przez Osińskiego. - Wysyłaliśmy ich do myjni - mówią pracujący przy czyszczeniu mężczyźni. - Szef pokrywa wszelkie koszta mycia i polerowania. Od piątku udało nam się wyczyścić 15 samochodów - mówią - Gdyby właściciele aut pozwolili nam od razu wziąć się za pracę, poszło by o wiele szybciej. Zostało nam jeszcze ponad 10 samochodów. Im dłużej jednak farba tkwi na lakierze, tym trudniej ją usunąć. Po prostu już padamy z nóg. (TOM)