Dawno nie widziany ruch i gwar wrócił na plac Łuczkowskiego w Chełmie. Miesiące covidowej pustki szybko wypełnili amatorzy orientalnej gastronomii. Wszystko za sprawą weekendowego karawaningu foodtrucków, który właśnie zawitał do Chełma.
Dojechali i na placu Łuczkowskiego wozy zaparkowali. Każdy z nich różni się nie tylko stylem i jadłospisem ale także podejściem do klienta. Przyciągają zapachami i smakiem, bo serwują potrawy rzadkie i w chełmskiej kuchni zwykle niewidziane.
Dla amatorów chńskich dań wyzwaniem będą pałeczki, ale tak się składa, że coraz modniejsza kuchnia azjatycka innych sztućców nie używa. Zupa pho to flagowe danie kuchni wietnamskiej, więc nie sposób jej spróbować, tak samo zresztą jak saigonek - smażonych i chrupiących, świeżych, lekkich, z dużą ilością warzyw lub na parze, np. z wieprzowiną i grzybami. Moczymy je zwykle w sosie rybnym lub w chili.
W wypisanych na wozach jadłospisach nie brakuje także typowo polskich zapiekanek, frutek i burgerów. Do tego napoje ze świeżo wyciskanych owoców. Słowem jest co zjeść i czego spróbować.
Ceny? Nie zaskakują, już za 30 zł wzwyż można spróbować orientalnego specjału.