Trójka chińskich nastolatków czeka na deportację w chełmskim Pogotowiu Opiekuńczym. Ich los stoi ciągle pod znakiem zapytania. Hong, Gian i Jian Gi boją się wracać do kraju. Mówią, że w Chinach, za nielegalne przekroczenie granicy, czeka ich więzienie
Przypomnijmy. Uciekinierów (z grupą dorosłych Chińczyków) funkcjonariusze Straży Granicznej znaleźli 24 maja w Zamościu. Zważywszy na ich niepełnoletność, sąd rodzinny zdecydował o przyznaniu im kuratora i tymczasowym umieszczeniu w placówce opiekuńczo-wychowawczej.
Przebywają w niej do dzisiaj. Hong ma 16 lat. Chłopcy 16 i 17. Tak twierdzą (nie mają żadnych dokumentów). Do pogotowia trafili bez pieniędzy i bagażu, z tym, co mieli na sobie. Tutaj dostali ubrania, a pracownicy placówki złożyli się na skromne kieszonkowe. Choć mogą swobodnie poruszać się po terenie ośrodka i poza nim, rzadko wychodzą na ulicę. Boją się.
Marianna Ziarek, dyrektor placówki, o swoich egzotycznych gościach mówi w samych superlatywach:
- Dzieci są inteligentne i kulturalne. Emanuje z nich taki spokój i łagodność.
- Lubię ich - mówi Mariusz, mieszkaniec placówki. - Razem się bawimy, a oni się mną opiekują.
Patrząc na Hong kieruje pod jej adresem spłoszone "ajlowiu” i ucieka zawstydzony.
Wychowawczynie nie mogą się nachwalić chińskich podopiecznych.
- Grzeczni, spokojni - mówi Emilia Andryszczuk. - Nie ma mowy o jakichkolwiek problemach wychowawczych. Wszyscy ich lubimy. Pani Tereska, nasza księgowa, zabrała ich do swojego domu na chiński obiad. Próbowali ją nauczyć jeść pałeczkami...
Z pomocą polsko-chińskiego słownika, mimiki oraz gestów, wychowawcom udało się zorganizować taki plan dnia, w którym jest miejsce na zabawę, wypoczynek i naukę polskiego. Dzieci są bardzo chłonne i przez czas pobytu w pogotowiu zdążyły opanować alfabet i wiele zwrotów grzecznościowych. Pytane o powrót do kraju, bez namysłu odpowiadają: - Chiny nie! Chcą pozostać w Polsce, w Chełmie, uczyć się tutaj i pracować. Hong chciałaby zostać projektantką wnętrz, Jian Gi, tłumaczem. Gdyby zostali w naszym kraju, byliby szczęśliwi.
Do pogotowia zgłosiły się osoby, które wyraziły chęć zostania prawnymi opiekunami Chińczyków. Taka propozycja przyszła m.in. z Poradni Prawnej Sekcji Praw Człowieka Uniwersytetu Jagiellońskiego. M. Ziarek mówi, iż ma nadzieję, że jej chińscy podopieczni, będą mogli pozostać w Polsce.
- Liczymy na to, że nie tylko przepisy będą decydowały o losie dzieci, ale także ludzie i ich życzliwość.