
Chore na rybią łuskę pięcioletnia Magda i jej o dziesięć lat starsza siostra Małgosia przed niespełna rokiem przeszły leczenie w niemieckiej klinice. Tamtejsi lekarze znowu chcą je widzieć, ale ich mama nie ma pieniędzy na podróż.

- Pieniądze wytrzasnę choćby spod ziemi i zabiorę córki do Niemiec - mówi pani Bożena. - Kiedy w rachubę wchodzi ich zdrowie, nie mogę niczego zaniedbać. Tym bardziej że w kraju nie ma lekarzy, którzy mogliby nam pomóc.
Puk otrzymała właśnie z Niemiec wiadomość, że jej córeczki zostały zakwalifikowane do specjalnej grupy leczenia. Dr Remus Vasa powiadomił ją, że klinika dysponuje nowymi lekami i maściami, i gotowa jest wypróbować je również na Magdzie i Małgosi. Efekty mogą być nadspodziewanie dobre. Problem jedynie w tym, że na leczenie, podróż i utrzymanie w Niemczech potrzeba pieniędzy.
Poprzednio za samo leczenie w Niemczech pani Bożena musiała wydać ponad 25 tys. zł. W zbiórkę pieniędzy zaangażowało się niemal całe miasto. Groszem sypnęły fundacje, koleżanki i koledzy Małgosi z Gimnazjum nr 1 oraz policyjni związkowcy, którzy postawili na nogi wszelkie możliwe służby mundurowe.
Na zorganizowanym przez nich pikniku pieniądze dla dziewczynek zbierali nawet uzbrojeni po zęby żołnierze Wehrmachtu czy skorzy do bitki szlachcice. Dość, że do puszek w ciągu jednego dnia trafiło około 10 tys. zł.
Niemiecka klinika, która opiekuje się chełmiankami, to jedyne miejsce w Europie specjalizujące się w leczeniu rybiej łuski.
- Tamtejsi lekarze wyjaśnili nam, jak choroba rozwijała się w naszej rodzinie - mówi pani Bożena. - W organizmie dziewczynek brakuje glutaminazyny, takiego składnika, który odpowiada za prawidłową budowę skóry. Pocieszyli nas, że badania nad nim są bardzo zaawansowane i możliwe jest wynalezienie szczepionki czy leku, dzięki któremu organizm będzie mógł ją wytwarzać.