Skandalem zakończyło się poniedziałkowe rozstrzygnięcie konkursu plastycznego organizowanego przez Młodzieżowy Dom Kultury we Włodawie. Gdyby nie zapobiegliwość radnej Joanny Szczepańskiej, która za własne pieniądze kupiła nagrody, rozczarowane dzieciaki odeszłyby z kwitkiem.
Przyczyną ogromnego oburzenia nie tylko wśród rodziców była decyzja Marka Wójcigi, dyrektora MDK. Kiedy prace były już gotowe, dyrektor postanowił ich nie dopuścić do oceny jury. Stwierdził, że skoro MDK jest organizatorem konkursu, jego podopieczni nie mogą brać udziału w rywalizacji. - Odebrano dzieciom szansę zmierzenia się z rówieśnikami - mówi Szczepańska. - Chciałam się dowiedzieć dlaczego? Do dyrektora dzwoniłam ponad 10 razy, ale cały czas był zajęty.
Szczepańska skontaktowała się z kuratorium oświaty w Lublinie. Okazało się, że dyrektor swoją decyzję konsultował z wizytatorką Dorotą Wydrzyńską. Nie powiedział jej jednak, że zmiana zasad ma nastąpić na dzień przed zakończeniem konkursu. - Dyrektor przyszedł do nas i powiedział, że oceniamy tylko prace po tej stronie sali, pozostałe nie - mówi Małgorzata Podlewska-Bem, członek jury. - Jedyne co mogliśmy zrobić to dopuścić te prace do wystawy.
Zdaniem rodziców dyrektor postąpił skandalicznie. Skoro chciał wyłączyć MDK z rywalizacji powinien to zrobić przed ogłoszeniem konklursu. - Jestem zaskoczona takim podejściem do sprawy - mówi Małgorzata Zińczuk, bibliotekarka. - Przychodzę tu od lat, nigdy nie było takiej sytuacji. To jakieś nieporozumienie.
Dyrektor nie wiele miał do powiedzenia w tej sprawie. - Tak postępują wszystkie placówki, które są organizatorami konkursów - tłumaczy Wójciga. - Nie wystawiają swoich prac, bo to nieetyczne.
Stwierdził, że jego dalsze tłumaczenia nie nadają się do prasy. Uznał nawet, że dzieci zostały zmanipulowane przez opiekuna i rodziców. Szczepańska zapowiada, że złoży skargę. - To jest karygodne. - mówi. - Tak nie może być. Napiszę skargę do kuratorium i starosty, bo uważam, że dyrektor w swoje personalne rozgrywki wciąga dzieci. •